PERSPEKTYWA
EVE
Nie mogłam spać. Hormony były teraz dużą częścią mnie. Po pierwsze
ciężko było zachować spokój, kiedy jeden z najseksowniejszych żyjących na tym
świecie chłopców spał obok mnie. Po drugie byłam zirytowana faktem, że nie
mogłam ułożyć się wygodnie w tym wspaniałym łóżku. Ostatnie to to, że byłam
zła, ponieważ nie mogłam zrobić nic z żadną z tych rzeczy.
Rzucałam się i obracałam całą noc, ale wciąż nie mogłam zasnąć, nie
ważne jak bardzo starałam się tego dokonać. Nie chciałam również obudzić Zayna.
Budziłam go wystarczająco dużo razy, kiedy miałam swoje zachcianki. Alfie
wyglądał bardzo spokojnie kiedy leżał w swoim psim łóżeczku.
Patrzyłam w sufit i myślałam. Myślałam o moich rodzicach, moim
dzieciństwie, Liamie, Zaynie, aż w końcu zaczęłam też myśleć o Andrew.
Mój eks, "ojciec mojego dziecka" jak niektórzy mogliby go
nazwać, moja pierwsza miłość – przynajmniej tak myślałam. Miłość. To właśnie
mi powiedział. Okazuje się, że to jednak nie to.
*WSPOMNIENIE*
– Kochanie co się stało? – Andrew zapytał, gdy otworzył frontowe drzwi.
Miałam spuchnięte oczy od płaczu. Od razu, kiedy zobaczyłam wynik testu
ciążowego przyjechałam do jego domu, żeby mu powiedzieć. Byłam przerażona jego
reakcją. Wiedziałam, że nie będzie zadowolony. Przeczuwałam to.
– Wejdź i powiedz mi co się stało. – powiedział łagodnie, biorąc mnie w swoje
ramiona i zaprowadzając do salonu.
Usiadłam z nim na kanapie. Spojrzał w moje oczy czekając, aż wyrzucę
to z siebie.
– Coś się stało. – udało mi się powiedzieć.
– Co jest kochanie?
Znowu zaczęłam płakać.
– Je-jestem w ciąży.
Nagle wszystkie oznaki życzliwości i komfortu uciekły z jego twarzy.
Był spięty, patrzył na mnie zszokowany i ściekły.
– Co powiedziałaś?
– Jestem w ciąży. – powtórzyłam.
– Mówisz serio? To nie żart?
Potrząsnęłam głową i przygryzłam wargę, czekając na jego odpowiedź.
Stał się oziębły, wstał i wskazał na drzwi.
– Wynoś się. Nie chcę mieć nic wspólnego z tobą i z tym dzieckiem.
Jego spojrzenie przeraziło mnie.
Wciąż płakałam, kiedy wybiegłam z jego domu. Jak on mógł być taki
okrutny i bez serca? To był ten sam facet, który mówił mi codziennie, że mnie
kocha. Ten sam, który zawsze mnie całował i trzymał moją dłoń. To wszystko się
skończyło. Teraz on mnie nienawidzi. Kiedy biegłam do mojego domu łzy nie
przestawały płynąć z moich oczu, jakby były niekończącym się wodospadem.
Sposób w jaki wyrzucił mnie bez żadnego momentu na przemyślenie tego
co mi powiedział, to wszystko co powinnam o nim wiedzieć. Nie próbowałabym go
nawet zatrzymać. Mimo wszystko cieszę się, że tak się stało, ponieważ nie
byłabym teraz w mojej aktualnej sytuacji.
*KONIEC
WSPOMNIENIA*
Obudziłam się z uczuciem, że coś mokrego znajduje się na mojej twarzy.
– Co do... – przerwałam, kiedy zmusiłam moje powieki do otwarcia się i
zobaczyłam Alfiego liżącego moją twarz, jakby był jakimś hiperaktywnym,
szalonym psem. – Alfie!
– Dalej Alfie, pobawiłeś się już. – Zayn zachichotał ze swojego
miejsca, tuż obok mnie, podnosząc szczeniaka i stawiając go na podłodze. Nie
potrafił sam jeszcze wskakiwać na łóżko.
– Dzień dobry Słoneczko. – Zayn uśmiechnął się do mnie.
Jęknęłam.
– Ledwo zasnęłam ostatniej nocy.
– W takim razie wróć do spania.
– Nie mogę.
– Dlaczego? – Zapytał, odwracając mnie i podnosząc moja koszulkę,
ukazując mój brzuch.
Jak zazwyczaj pocałował go, a ja zachichotałam kiedy jego zarost mnie
połaskotał.
– Jestem aktualnie rozbudzona.
– To źle. Zgaduję, że chcesz spędzić swój poranek ze mną. – uśmiechnął się, wstając z łóżka i podając mi
swoje dłonie, żeby pomóc mi z podniesieniem mojego ciała.
– Sądzę, że powinniśmy pójść na śniadanie w nasze miejsce. – zasugerował.
– Tak! Naleśniki! – za wiwatowałam. Zasugerował, że powinniśmy pójść
do restauracji, gdzie oboje jedliśmy podczas jednego z moich pierwszych dni
mieszkania z zespołem. To było moje pierwsze doświadczenie z paparazzi.
– Przyszykuj się i wychodzimy.
* * *
– Mmm. Jeszcze lepsze niż ostatnim razem. – uśmiechnęłam się zadowolona.
– Zgadzam się. – Zayn odpowiedział sypiąc sól na swojego omleta.
– Mam pytanie.
– Przejdź do niego. – powiedział.
Wzięłam głęboki oddech, rozważając, czy w ogóle powinnam rozpoczynać
rozmowę na ten temat, ale odkąd pomyślałam o nieszczęsnym dniu z Andrew nie
mogłam odsunąć swoich myśli od tego.
– Jeśli twoja dziewczyna powiedziałaby ci, że jest w ciąży, nie
chciałbyś jej zobaczyć nigdy więcej?
Jego twarz złagodniała, kiedy zrozumiał o czym mówię.
– On jest idiotą, prawda?
Przygryzłam swoje usta, pragnąc żeby w moich oczach nie pojawiły się
łzy.
– Chciałbyś?
– Oczywiście, że nie. Wziąłbym za nią całą odpowiedzialność, bez
względu na wszystko. – powiedział,
biorąc moją dłoń w swoją. Wpatrywałam się w jego intensywne oczy, które płonęły
nadzieją przeze mnie. Miał w nich całą swoją moc.
– Nie chcę żebyś myślała o tym dupku kiedykolwiek.
Przytaknęłam, przygryzając swoje wargi mocniej. Ścisnął moją rękę po
raz ostatni, zanim kelnerka przyniosła nam nasz rachunek. Wyciągnął swoja kartę
kredytową z portfela i podał kobiecie. Z wyrazu jej twarzy mogłam stwierdzić,
że rozpoznała Zayna. Wraz z następnym spojrzeniem w jej stronę mogłam
powiedzieć, że zastanawiała się co on robił tutaj z grubą kobieta w ciąży, jak
ja.
Kelnerka odeszła z rachunkiem, a ja skierowałam swój wzrok na mój
brzuch. Nie mogłam uwierzyć, że to już szósty miesiąc. Szósty miesiąc
rozchwiania emocjonalnego, jedzenia, przyjaźni, hormonów, jedzenia, zakupów,
spania oraz sześć miesięcy od poznania najsłodszego, najsilniejszego chłopaka
jakiego kiedykolwiek byłabym w stanie spotkać, Zayna.
– Więc, jesteś podekscytowana nasza trasą w czerwcu? – zapytał mnie.
Kompletnie zapomniałam. Był dopiero kwiecień, ale nie byłam
przygotowana na to. Trasa miała trwać całe lato. Moje dziecko miało się urodzić
jakoś w sierpniu lub w późnym lipcu.
– Tak, ale jestem bardziej podekscytowana wyrzuceniem z siebie tej
pijawki. – zaśmiałam się, wskazując na
mój brzuch.
Zayn zachichotał i potrząsnął swoja głową.
– Też jestem podekscytowana. Każdy jest.
– Słyszałeś? Zaynieboy* jest podekscytowany twoimi narodzinami. – Zagruchałam
do mojego brzucha, a wtedy coś dziwnego, ale fantastycznego stało się.
Zamarłam.
– Zayn.
– Co? Co się stało, Eve? – Zapytał, udając się w pośpiechu do mojej
strony stołu.
– On kopie. – Wyszeptałam, kiedy ogarnęło mnie dziwne uczucie w środku
mojego ciała. Nigdy nie czułam czegoś takiego wcześniej. Zdałam sobie sprawę,
że rzeczywiście było we mnie dziecko, które rośnie, żyje i jest w stanie kopać.
– Dotknij.
Ciepłe dłonie Zayna dotknęły mojego brzucha, uśmiechnął się od ucha do
ucha.
– Nie mogę uwierzyć! – wykrzyknął.
– Wiem. – rozpromieniłam się. Chciałabym mieć teraz wszystkie mi
bliskie osoby wokół siebie, żeby móc podzielić się z nimi tym doświadczeniem,
ale również cieszyłam się, że jesteśmy tylko we dwoje. W ten sposób to było
bardziej specjalne.
– To było całkowicie niewiarygodne! – rozpływałam się, kiedy nasza
dwójka wracała do Bentleya Zayna, trzymając się za ręce. Naprawdę podobało mi
się to uczucie, kiedy trzymałam swoją dłoń w jego dłoni. Banalne, albo i nie,
to po prostu było dobre uczucie.
– Wiem! Nie mogę się doczekać, aż to się stanie ponownie. To było jak
całkowite przebudzenie. Teraz mam naprawdę świadomość, że w środku jest
prawdziwe żyjące dziecko. – zaśmiał się.
– Myślałeś, że to tylko poduszka pod moja koszulką, czy coś? – uniosłam
swoje brwi, ale wiedziałam co dokładnie miał na myśli.
Wywrócił oczami i otworzył dla mnie drzwi samochodu, za nim podbiegł
do miejsca dla kierowcy.
– Gdzie teraz?
– Nie jedziemy do domu? – zapytałam.
– Myślę, że musimy to uczcić. – Zayn uśmiechnął się do mnie.
– Co będziemy robić?
– Możemy pójść do parku, na zakupy lub do kina. – zasugerował.
– Oh możemy iść do parku? Chcę iść na spacer. – przyznałam się. Brakowało mi aktywności
fizycznej, ponieważ nie mogłam za wiele robić. Wydaje mi się, że spacerowanie
było okej.
– Jasne, kochanie. – zgodził
się i wyjechał ze swojego miejsca parkingowego, podjeżdżając do parku. Słowo
"kochanie" wciąż odbijało się w mojej głowie.
W ciągu kilku minut spacerowaliśmy obok siebie po wąskiej ścieżce,
która wychodziła na uroczy, mały staw w którym na wodzie unosiły się kaczki.
– Tu jest cudownie.
– Tak, przychodzę tu kiedy muszę pomyśleć. – powiedział.
– Co? – sapnęłam. – Nawet ładni
chłopcy mają problemy?
Wywrócił na mnie oczami i westchnął.
– Po pierwsze nie jestem ładny. Myślę, że gorący, seksowny,
wysportowany lub wspaniały lepiej mnie opisze. – zażartował.
–Co powiesz o wszystkich wyżej wymienionych? – wymamrotałam do siebie.
– Słyszałem.- uśmiechnął się przebiegle do mnie.
Cholera.
– Jeśli musisz wiedzieć, byłem tu przemyśleć parę rzeczy. – dodał.
– Kiedy raz wyskoczył ci pryszcz? – zastanawiałam się.
– Kiedy zmarł mój dziadek. – powiedział poważnie. Świetnie, dzięki
Zayn. Dzięki, że sprawiłeś, że czuję się jakbym zabiła dziesięć kotów.
– Przepraszam, nie chciałam, żeby...
– W porządku, nie wiedziałaś. – wzruszył ramionami. – Nie ważne – zmienił
temat.
– Sądzę, że twój syn pokocha to miejsce.
– Skąd masz pewność? – zapytałam.
– Dzieci kochają kaczki i ptaki. – wskazał na stworzenia ćwierkające
na drzewie.
– Jestem pewna, że spędzi tutaj trochę czasu. – przytaknęłam.
Stopy zaczęły mnie boleć po jakimś czasie, wiec zasugerowałam, żebyśmy
wrócili do domu. W aucie prowadziliśmy luźną rozmowę, a przed dom dotarliśmy w
krótkim czasie.
– Daj mi klucz...
Przerwało nam otwieranie się drzwi. Nie wiedziałam co się dzieje,
poczułam jak ktoś wciąga mnie do środka.
– Co do...
– Eve!- usłyszałam całą masę głosów na raz.
– O co chodzi? – zapytałam.
Widok przede mną był dość zabawny. Harry, Louis i Niall przepychali
się wzajemnie, próbując się do mnie dostać. Każdy z nich próbował przekrzyczeć
innego, dlatego nie rozumiałam co do mnie mówili. Spojrzałam na Liama, który
trzymał Alfiego, wyglądał na rozbawionego. Zayn był równie zdezorientowany jak
ja.
– Stop! – krzyknęłam na tych trzech wariatów.
Zatrzymali się.
– Eve, zabieram cię dziś na zewnątrz, więc przygotuj się. – Harry
powiedział tak szybko jak tylko potrafił, ku konsternacji Nialla i Louisa.
Byłam bardzo zagubiona, ale się zgodziłam. Zdecydowała się zmienić moje ciuchy
na ciążową, długą sukienkę, dżinsową kurtkę i japonki.
– O co w tym wszystkim chodzi? – zapytałam, gdy wróciłam do salonu,
gdzie wszyscy byli.
– Po prostu chodźmy. – Harry wypalił, zanim ktokolwiek mógł dojść do
słowa.
Oh kochany.
*Nie dało
się tego przetłumaczyć.
- jeśli
przeczytałeś/łaś, zostaw komentarz
Jestem ciekawa po co jadą xd
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam!! <3
OdpowiedzUsuńOh.! Uwielbiam to tłumaczenie i wgl <3
Czekam na następny rozdział ; *!
perfekcyjne <3
OdpowiedzUsuńHarry Harry Harry Co ty tam wyprawiasz ! Zayn pasuje do Eve !!
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział.
Czekam na next.
Pozdrowienia ♥ ♥ ♥
~ @Roxy_Wachowiak
HAHHAH <3 KOCHAM
OdpowiedzUsuńŚwietny! Mam nadzieję, że Zayn będzie z Eve. <3 Nie mogę się doczekać następnego . : ))
OdpowiedzUsuńJejciuuuu! *_*
OdpowiedzUsuńJaki Zayn jest kochany! Omnomnomn *.*
Tylko pozazdrościć ^ ^
Ciekawe co tam Harry wymyślił :D
Do następnego ! ♥
@blue_eyes_9
Zuza jesteś WIELKA!
OdpowiedzUsuń