PERSPEKTYWA EVE
– Eve? Masz już wszystko? – Liam wszedł do pokoju,
gdy sprawdzałam czy mam wszystko co będzie mi potrzebne w trasie z chłopakami.
To wszystko było dla mnie nierealistyczne, jeśli miałabym być uczciwa. Nigdy
nie myślałam, że to się stanie. Byłam coraz bliżej narodzin dziecka. Chciałabym
żeby urodziło się po tym jak wrócimy.
Doktor Cooley nie był przekonany co do mojego
wyjazdu w tak daleką podróż, dlatego zasugerował żeby był z nami jakiś doktor,
który miałby kontrolę nad tym co się dzieje w czasie wyjazdu. Wraz z Paulem mój
nowy lekarz miał poznać nas na lotnisku i miał od teraz jeździć z nami
wszędzie.
– Yup. Możesz wziąć moje walizki, proszę? –
zapytałam wskazując na trzy wielkie walizki i bagaż podręczny, który
spakowałam. Użerałam się z tym cały ranek, chciałam żeby wszystko było
zorganizowane, w tym czasie Zayn i reszta chłopców byli wciąż w łóżkach, dając
sobie w ten sposób pół godziny na spakowanie i przygotowanie się.
Chłopcy zostaną chłopcami, tak sądzę.
– Jasne. Idź przodem i wsiądź do Vana, który czeka
na dworze. Zjemy jakieś śniadanie na lotnisku. – Liam nakazał, klepiąc moje
plecy na zachętę, kiedy skierowałam się do wyjścia.
Jakimś cudem wszyscy oprócz mnie byli już w
samochodzie. Jak oni to zrobili?
– Zdumiewacie mnie wszyscy. – wymamrotałam,
wciskając się do auta z małymi kłopotami. Byłam wielka i wszystko stało się dla
mnie teraz wyzwaniem. Teraz nosiłam głównie klapki, żeby nie musieć się
schylać, sukienki, spódnice i bluzy. Oczywiście zawsze byłam głodna, ciągle
narzekałam. To cud, że chłopcy jeszcze mnie nie wyrzucili z domu.
Od razu kiedy Liam wrzucił moje walizki do
bagażnika i usiadł na swoim miejscu, ruszyliśmy na lotnisko, by dotrzeć do
Ameryki. Nigdy wcześniej tam nie byłam.
– Gdzie jedziemy najpierw? – zapytałam Liama,
który siedział obok mnie. Zayn spał, Harry i Paul rozmawiali, kiedy ten drugi
prowadził. Niall i Louis byli całkowicie przyklejeni do swoich telefonów.
– Los Angeles. – uśmiechnął się wiedząc, że
wizyta w Kalifornii zawsze była moim marzeniem. Chciałam zobaczyć czy
jest tam tak jak w filmach. Słonecznie, luksusowo, zabawnie, cała masa gorących
chłopaków oraz tłoczno od celebrytów. Miałam przeczucie, że będę w kondycji,
aby cieszyć się wyjazdem, biorąc pod uwagę, że większość dni dotychczas
spędziłam w łóżku.
– Więc, chłopcy i Eve, Lou i Lux zobaczymy dopiero
w hotelu. Caroline najwcześniej będzie pojutrze, reszta zespołu jest już na
miejscu i wszystko przygotowuje. – Paul wyjaśnił. Pamiętałam miłe rzeczy, które
chłopcy powiedzieli o Lou i jej dziecku Lux. Oczywiście wspomnieli mi też o ich
stylistce Caroline i jej zabawnym śmiechu. Byłam naprawdę podekscytowana, tym,
że będę miała wokół siebie kilka dziewczyn, po za Eleanor i Danielle, które nie
będą z nami przez większość trasy.
Zdałam sobie sprawę, że byłam na cholernej
przejażdżce Roller Coastem.
***
Kiedy ominęliśmy ochronę na lotnisku oraz rój
paparazzi, którzy bezlitośnie próbowali zrobić zdjęcie chłopcom i mnie, lekarz
czekał już na miejscu przy bramie. Zaraz po tym jak Paul przygotował wszystko,
przedstawił nam doktora.
– To jest doktor Reid. – mruknął, najwyraźniej był
zmęczony, jak my wszyscy. – Idę do Starbucksa.– zachichotałam kiedy Paul z
trudem posunął się w stronę kawiarni przez naszą bramkę. Biedny koleś.
– Miło cie poznać. – uśmiechnęłam się do
przystojnego faceta, który miał się mną opiekować przez parę miesięcy. – Jestem
Eve.
Również się uśmiechnął i potrząsnął moją ręką
przyjaźnie.
– Też miło mi cię poznać. Jestem doktor Reid, ale
możesz do mnie mówić Greg, jeśli chcesz. – miał bardzo, ale to bardzo
niebieskie oczy, włosy koloru piasku, był wysoki oraz dobrze zbudowany.
Wyglądał na jakieś dwadzieścia pięć lat, może był trochę starszy.
Przedstawił się również chłopcom, a potem z
powrotem skupił swoją uwagę na mnie.
– Tak
właściwie, to na kiedy masz termin?
– Ósmy sierpnia.
Przytaknął.
– Chłopak, czy dziewczyna?
– Chłopczyk. – uśmiechnęłam się kierując wzrok na
chłopców, którzy przyglądali się naszej konwersacji na temat 'statusu' mojej
ciąży.
– Gratulację. – kąciki ust Grega uniosły się
ukazując jego białe zęby. Był dość wysportowany. Jego akcent na pewno był
Walijski, co było zawsze słodkie. Każdy akcent był dla mnie słodki. Nawet jeśli
był to techniczny brytyjski.
Zanim się zorientowałam rozpoczęła się odprawa.
Udaliśmy się do samolotu jako pierwsi, ponieważ mieliśmy miejsca w pierwszej
klasie. Paul zasugerował żebym usiadła obok Grega, nie miałam z tym problemu.
Od razu kiedy usiadłam w wielkim fotelu widziałam, że nie będzie łatwo przez
większość lotu. Miałam problemy z poczuciem komfortu w łóżku!
– Eve. – Niall powiedział za mną. – Możesz obniżyć
swój fotel jak bardzo będziesz chciała.
Uśmiechnęłam się na myśl o słodkiej osobowości
Nialla, dziękując mu.
Za chłopakiem siedział Paul, po drugiej stronie
przejścia siedział Harry i Louis, a na przeciwko ich Liam i Zayn. Kiedy
przyjrzałam się im , wyglądało na to, że nie było między nimi nawet uncji
napięcia. Byli skupieni na rozmowie, z lekkimi uśmiechami na twarzach.
Będąc uczciwą, chciałam żeby Zayn siedział obok
mnie. Greg też był w porządku, pomijając fakt, że nie czułabym się komfortowo
leżąc na nim.
– Więc Greg, opowiedz mi coś o sobie. –
powiedziałam, posyłając mu uśmiech.
– Em, jestem z Walii. Mam dwadzieścia sześć lat.
Ukończyłem szkołę medyczną w zeszłe wakacje. Mam trzy siostry i obecnie
mieszkam w Londynie.
– Gdzie w Londynie? – zapytałam, zastanawiając się
jak daleko od nas zamieszkiwał.
– Zachodnia część. – wyszczerzył zęby w uśmiechu
dumny ze swojego miejsca życia.
– Bardzo fajnie. Masz rodzinę? Mam na myśli żonę i
dzieci? – zapytałam, a następnie zdałam sobie sprawę, że może zadaję zbyt osobiste
pytania. – Oh, przepraszam. Nie musisz mi odpowiadać.
Greg zachichotał. – Nie, jest okej. Nie mam
rodziny, jeszcze. Jestem tylko ja w moim mieszkaniu. Myślałem o tym żeby
przygarnąć chomika albo coś co będzie mi dotrzymywać towarzystwa.
Wybuchłam śmiechem trochę za głośno, sprowadzając
uwagę chłopców i Paula na siebie. Po tym jak posłałam im nieśmiały uśmiech
powrócili do swoich rozmów.
–Nie śmiej się z moich planów życiowych! – Greg
zażartował.
– Przepraszam. – uniosłam ręce w udawanej
kapitulacji, a następnie ułożyłam je na swoim twardym brzuchu, wiedząc, że
dziecko prawdopodobnie będzie kopać przez cały lot.
– Masz coś przeciwko temu, że zapytam ile masz
lat? – Greg zadał pytanie sprawiając, że podniosłam wzrok, spotykając jego
oczy.
– Osiemnaście.
Podniósł swoje brwi, jakby chciał powiedzieć
'wow', ale pozostał cicho.
Unikając jego wzroku odwróciłam swoją głowę żeby
spojrzeć ponownie na Zayna i Liama, zauważając, że uśmiechy wciąż zdobiły ich
twarze. Trudno było zignorować, to jak seksownie Zayn wyglądał. Miał na twarzy
kilkudniowy zarost, jego włosy nie były uniesione jak zawsze. Podobało mi się
to. Czułam się komfortowo widząc, że nie
starał się wyglądać perfekcyjnie cały czas. Jego oczy pozostały takie same.
Jego perfekcyjny nos, jego perfekcyjne usta, jego tatuaże, wszystkie wciąż tam
były, ciągle był Zaynem. To wszystko czego potrzebowałam.
– On jest, uh, twój? – Greg był niepewny,
podnosząc swoje oczy na kogoś na kogo ja patrzyłam.
– Nie. – westchnęłam. – Nie jest.
– Oh. – przygryzł swoje usta. Kiedy opuściłam swój
fotel, tak jak zaproponował mi Niall, moje usta opuściło kolejne westchnienie.
To będzie długi lot.
PERSPEKTYWA
ZAYNA
– Eve, kochanie, obudź się. – potrząsnąłem śpiącą
dziewczyną, kiedy zbliżała się nasza kolej by opuścić samolot.
Nawet nie drgnęła.
Przez większość lotu była nieprzytomna, ku mojej
wdzięczności. Siedziałem z Liamem, który był dla mnie wyjątkowo miły, zamiast
męczyć mnie o sprawy z Eve. Ona siedziała z doktorem Craigiem, jak sądzę? Mogę
powiedzieć, że myślała o tym jaki był wysportowany, tylko po wyrazie jej
twarzy, sprawiła, że byłem zazdrosny. Jednak Craig nie mógł jej obudzić, jego
działanie nie skutkowały.
Zgarnąłem z jej twarzy rozproszone włosy, kiedy
spała.
– Musimy się pośpieszyć. – Paul ponaglił
wszystkich, machając ręką żebyśmy opuścili samolot. Przytaknąłem i wróciłem do
wcześniejszej czynności.
– Eve. – dałem jej ostatnia szansę, potrząsając
jej ramieniem. Nic z tego. – Okej, wygląda na to, że będę musiał cię
połaskotać.
Zacząłem ruszać swoimi palcami wokół jej tali,
łaskocząc ją gdziekolwiek tylko mogłem. Sprawiłem, że zaczęła się skręcać. –
Dalej Eve, jesteśmy w Ameryce. Dokładnie w Los Angeles.
– Mmm? – wymamrotała, trzepocząc swoimi powiekami.
Chwyciłem jej dłoń, żeby pomóc jej wstać z
siedzenia. Patrzyła na mnie zagubionym wzrokiem, na wpół wciąż spała. Wziąłem
nasz podręczny bagaż i pokierowałem ja w stronę wyjścia z samolotu wraz z
Paulem, doktorem oraz resztą chłopaków.
– Jesteśmy w Ameryce? – przetarła swoje oczy i
zamrugała kilka razy.
– Tak, jesteśmy. Trzymaj rękę kogoś przez cały czas.
Paparazzi będą czekać na nas na zewnątrz. – poinformowałem ją.
Eve przytaknęła, uśmiechając się do mnie.
– Nie mogę uwierzyć, że tu jestem.
– Tu jest dość przyjemnie, jednak nie można tego
porównywać do domu. Potęsknisz za domem, kiedy będziesz musiała ściskać się w
busie przez parę godzin. – zaśmiałem się. – Myślę, że hotele też wchodzą w grę.
– Nie przypominaj mi o tym busie, zbiera mi się
już na mdłości, a nawet się nie ruszamy. – Eve burknęła.
– Będzie dobrze. – zapewniłem ją, ściskając jej
dłoń i wyprowadzając z lotniska.
***
– Każdy z nas dostanie własny pokój. –
poinformowałem Eve, kiedy czekaliśmy aż Paul dostanie klucze do naszych pokoi w
W Hotel. Zatrzymaliśmy się tutaj już kiedyś wcześniej i to było naprawdę
szalone.
– Nawet ja? – zapytała. Wzruszyłem ramionami
niepewny jej sytuacji.
– Zobaczymy. Przypuszczam, że tak.
Będąc uczciwym nie byłem podekscytowany faktem, że
Eve będzie daleko ode mnie, nawet jeśli to miała być tylko noc. Stałem się
dojrzalszy dzięki niej oraz każda sekunda z nią sprawiała, że się uśmiecham.
Mogłem sobie wyobrazić nas jako rodzinę, jak całowałbym ją każdego ranka,
jakbyśmy żyli razem we własnym domu, jak spędzałaby czas z moimi siostrami,
rozmawiała z moja mamą. Nigdy wcześniej nie wybiegałem myślami aż tak do przodu
z jakąkolwiek dziewczyną. Nie było trudno mi wyobrazić sobie nas razem, ale z
pewnych powodów nie miałem jaj żeby powiedzieć jej co do niej czuję.
– Mam nadzieje, że u Alfiego wszystko dobrze. –
Eve westchnęła. Wyglądała na trochę niezdecydowaną, kiedy miała go zostawić w
hotelu dla psów w Londynie. Sprawdziłem najpierw, czy to nie było jedno z tych
okropnych miejsc, ale Eve zawsze się o coś martwiła.
– Nie martw się kochanie. Wszystko będzie
nim dobrze. – Posłałem jej uspokajający uśmiech.
Kilka minut później Paul odwrócił się do nas i
zaczął rozdzielać klucze do pokoi.
– Eve, Zayn i Greg, udało mi się jedynie dostać
dwa pokoje do podzielenia pomiędzy waszą trójkę. Myślę, że sami możecie
zdecydować kto dostanie swój własny. – wzruszył ramionami i wziął swoje bagaże.
Moje serce przyśpieszyło.
– Uh, więc...
– Sądzę, że dla mnie każda możliwość będzie
odpowiednia. – Eve wzruszyła ramionami. – Greg?
– Nie przeszkadza mi zostanie z tobą. – Greg
powiedział do dziewczyny. – Jednak też nie przeszkadza mi mój własny pokój.
Na to stwierdzenie moją krew zaczęła się gotować,
postanowiłem wkroczyć do rozmowy.
– Dajmy Gregowi jego własny pokój, wstawałem już
wcześniej z tobą.
– Okej. – Eve uśmiechnęła się, chwytając moją dłoń
i ciągnąc do windy, gdzie czekał już reszta.
Byłem coraz bliżej.
PERSPEKTYWA
EVE
– Eve, to jest nasza makijażystka i fryzjerka Lou
Teasdale. – Harry wyszczerzył zęby w uśmiechu pomiędzy mną, a kobietą w biało-blond
włosach. Była bardzo ładna, przypominała mi kogoś wyciągniętego prosto z tumblra.
– Bardzo miło mi cię poznać. – potrząsnęłam jej
dłonią.
– Mi też. Harry mówił mi dużo o tobie. – Lou
uśmiechnęła się do mnie, a później odwróciła głowę. – Lux, chodź do mamusi.
Zobaczyłam najsłodszą dziewczynkę z malutkimi
kucykami na czubku jej głowy i różowym smoczkiem w jej ustach. Jej policzki
przypominały mi mała wiewiórkę.
– Jest przesłodka!
– Dziękuję. Harry całkowicie się w niej zakochał.
Powiedział mi też, że potrzebujesz kilku wskazówek i praktyki w temacie opieki
nad dzieckiem, dopóki twoje jest jeszcze w drodze. – Zgarnęła Lux w swoje
ramiona i pocałowała jej policzek.
– Byłoby świetnie!
– Co myślisz o tym, żeby opiekować się nią kiedy
będę przygotowywać chłopców? – zasugerowała.
– Idealnie. – posłałam Lux mały uśmiech.
– Więc, na kiedy masz termin? – zapytała.
– Ósmy sierpień.
– Oh, też urodziłam Lux w lato. To okropne, kiedy
ciągle jest ci gorąco i jesteś spocona. Byłam zirytowana sama sobą, chciałam
tylko leżeć w wiadrze lodu cały dzień. – skrzywiła się, sprawiając, że
zachichotałam.
Chciałam coś odpowiedzieć, ale Zayn przyszedł i dołączył
do naszej rozmowy przytulając mnie od tyłu. Rzeczy które robił, jak ta
sprawiały, że czułam się specjalnie.
Lou przyglądała nam się uważnie, dopóki Zayn się
nie odezwał.
– Co jest takie zabawne?
– Lou opowiadała mi o jej letnich, ciążowych
doświadczeniach i to było śmieszne, ponieważ jest tak bardzo prawdziwe. – wyjaśniłam mu,
kiedy on odsunął się ode mnie.
– Widzę. – Zayn przytaknął wyginając w łuk jedną z
jego grubych brwi.
– Poznałaś już Grega? – zapytałam Lou, wskazując
na młodego doktora przez pokój, który rozmawiał z innymi członkami zespołu One
Direction.
– Nie, jest dość wysportowany. – wymamrotała. –
Ile ma lat?
– Dwadzieścia sześć. On jest na miejscu, żeby
pomóc mi w razie gdyby coś było nie tak.
Zobaczyłam, ze Zayn wywraca oczami i drwi.
– Mogę ci w czymś pomóc? – zapytałam Zayna. Posłał
mi zdziwione spojrzenie, jakby nie miał pojęcia o czym mówię. – Masz jakiś
problem?
– Nie. – wymamrotał, odchodząc i włócząc nogami.
– Musi być zmęczony. – powiedziałam Lou. Zayn był
zwolennikiem spania dłużej niż to potrzebne, dlatego był czasami zrzędliwy.
– Wyglądacie na bardzo zżytych. – Lou poruszyła
swoimi brwiami sugestywnie. Wygląda na to, że każda dziewczyna, którą poznaję
widzi, że go lubię.
– Jesteśmy. – posłałam jej mały uśmiech, kiedy
posadziła Lux bezpiecznie na podłodze.
– Idź zobaczyć wujka Harry’ego. – wskazała na
faceta z kręconymi włosami, który rozmawiał z Joshem, perkusistą. Lux
pobiegła do niego, a on przywitał ją z otwartymi ramionami. Widok ten sprawił,
że moje serce urosło widząc go z kimś kogo kochał bardzo mocno.
– Więc, jesteś z kimś? – zapytała, powodując, że
moja głowa odwróciła się z powrotem w jej stronę.
– Nie, nie jestem. Mój chłopak zostawił mnie, tak
szybko, jak sie dowiedział.
– Szkoda. – skierowała swój wzrok na Zayna. – Albo
i nie.
– Co ty...
Przerwała mi w środku zdania.
– Jestem pewna, że niektóre sprawy pookładają się
wkrótce. – zarumieniłam się odrobinę na to co Lou zasugerowała.
– Whoa, bardzo pomidorowa twarz. – Liam zachichotał,
kiedy mnie zobaczył.
– Zamknij się. – wymamrotałam, uderzając go w
ramie.
Ah, te żarty na temat bycia w ciąży, humorzastego
nastroju, pocenia się oraz otyłości.
– jeśli
przeczytałeś/łaś zostaw komentarz ;)
Uwielbiam to opowiadanie<3
OdpowiedzUsuńZdecydowanie moje ulubione:D
Kocham!!:*
OdpowiedzUsuńNajlepszy prezent na urodziny xD:)
OdpowiedzUsuń:**
super czeka na nexta
OdpowiedzUsuńświeetny. <3
OdpowiedzUsuńczekaam, aż w końcu będą razem. <333
cudowny *.* czekam na nn :)
OdpowiedzUsuńfajny <3 uwielbiam to opowiadanie ;3
OdpowiedzUsuńŚwietny ♥
OdpowiedzUsuńZayn jest zazdrosny o Grega ? Hahhahah :D Nie ma o co.
Lux ♥
Oni muszą być w końcu razem. Zayn & Eve. ♥
Czekam na next.
Pozdrawiam. <3
~ @Roxy_Wachowiak
♥ ♥ ♥
uwielbiam to opowiadanie!!! jest najlepsze xx czekam na następny :D NESSY♥
OdpowiedzUsuńsuper <3
OdpowiedzUsuńUwielbiam :D
OdpowiedzUsuńU widać że każdy widzi co jest grane pomiędzy Zayn'em i Eve
OdpowiedzUsuńI jeszcze ten moment Harry'ego i Lux zawsze to jest takie słodkie :)
Uwielbiam:
OdpowiedzUsuńA) Cie...
B) Twoje tłumaczenie...
I...
C) JESTES NIESAMOWITA :)
Powodzenia w tlumaczeniu slonko :*
Świetny jak zawsze. Czekam na next!
OdpowiedzUsuńKocham Zayna i w ogole to opowiadanie <3
OdpowiedzUsuń