PERSPEKTYWA EVE
Nie spałam zbyt dobrze. Potrzeba
załatwienia się, ciągle wyrywała mnie ze snu. Obudziłam się około dziesięciu
razy, tylko po to, by skorzystać z łazienki. Powinnam powiedzieć, że w ogóle
nie spałam zbyt wygodnie. Co chwila miotałam się i przewracałam, próbując
znaleźć wygodną pozycję.
Kiedy się obudziłam, prawie mi ulżyło, że
to już koniec tej niespokojnej nocy. Jednak, kiedy tylko wstałam, ulga
zniknęła. Od nowa źle się czułam. Przez gorączkę, zaczęłam się pocić, a zgaga zaczęła mi dokuczać. Czmychnęłam do
łazienki, zdążając idealnie zwymiotować, wszystko co ostatnio zjadłam, do
toalety. Nie mogłam nic poradzić, na odgłosy, jakie wydawał mój żołądek,
podskakując do przodu. To było ohydne.
Musiałam pamiętać, czego jest to warte. Pozostało mi jeszcze osiem i pół
miesiąca. Był listopad, co oznaczało, że w lipcu będę rodzić. Zadrżałam na samą
myśl o tym.
Nim mogłam zrozumieć, co się dzieje,
zostałam otoczona, przez piątkę szalonych ludzi, w łazience, którzy pytali czy
wszystko w porządku i czy potrzebuję czegokolwiek.
– Eve, wszystko w porządku?
– To znowu poranne mdłości?
–
Potrzebujesz czegoś? Czegokolwiek?
Wywróciłam oczami i spuściłam wodę w
toalecie. Wypchnęłam wszystkich z mojej
drogi do umywalki, bym mogłam umyć zęby. Wszyscy obserwowali mnie w ciszy.
Kiedy wypłukałam usta i wyplułam wodę,
odwróciłam się kładąc dłoń na czole i westchnęłam w ich stronę.
– Czy wy naprawdę myślicie, że ktoś
ciężarny, chory i zirytowany chce być ściśnięty w łazience i zbombardowany
pytaniami?
– Um… – Harry zawahał się głupio.
– Nie! – krzyknęłam rozdrażniona – Nie
chcę. Więc proszę, proszę zostawcie mnie samą – błagałam spokojnym głosem.
– Przepraszam, Eve my tylko… – Niall
próbował przeprosić, ale przerwałam mu.
– Tak, dziękuję. Rozumiem. Wy tylko
próbowaliście mi pomóc, ale naprawdę, jedyne co możecie zrobić, by mi pomóc, to
zostawić mnie samą. – powiedziałam.
Moje oczy napotkały Zayna, w chwili, kiedy
do nich mówiłam. Wydawał się rozumieć całkowicie o co mi chodzi. Oczywiście nie
wiedział jak to jest być w ciąży, ale zrozumiał, że nie chce by mi przeszkadzano.
Więc był pierwszym z nich wszystkich, który opuścił łazienkę.
Niedługo potem wszyscy podążyli za nim, a
ja ostatecznie zostałam sama. Wypuściłam drżący oddech, oparta o ścianę z
bolącą głową i zamkniętymi oczami. Czułam się okropnie. Nie mam pojęcia jak
długo siedziałam tam, w łazience, ale musiała to być dłuższa chwila, gdyż
usłyszałam lekkie pukanie do drzwi.
– Co? – warknęłam, nie myśląc, że zabrzmię
niegrzecznie. Po prostu nie byłam w humorze.
– Uh… – natychmiast rozpoznałam głos Liama
– Wychodzimy zjeść gdzieś śniadanie, zakładam, że nie chcesz iść?
Jego głos brzmiał niepewnie, jakby bał
się, że mu coś zrobię. Westchnęłam, dając mu odpowiedź.
– Nie, ale dzięki.
– Dobrze, Zayn zostaje, by upewnić się czy
z tobą wszystko w porządku, no i chce pospać trochę dłużej – Liam poinformował
mnie, zanim usłyszałam jego oddalające się kroki i dźwięk zamykanych drzwi. To
słodko ze strony Zayna. Wiedziałam, że to głównie dlatego, że chce jeszcze
pospać, ale myśl, że zostaje w domu była miła.
Zdecydowałam, że potrzebuję prysznica,
więc wślizgnęłam się pod parującą wodę. Umyłam włosy, twarz i ciało, zanim
wyszłam spod prysznica, w chłodne powietrze domu. Chwyciłam ręcznik i owinęłam
się nim, więc wyglądałam jak tuba.
Wiesz co mam na myśli.
Rzecz w tym, że czułam się o wiele lepiej
i byłam bardziej głodna, niż wcześniej.
Nie myśląc, popędziłam do kuchni, by
znaleźć coś do jedzenia, co wstrzymało by mój (oraz dziecka) głód, aż do
odpowiedniego posiłku. Widząc banany, obrałam jednego i zaczęłam go wpychać w
swoje usta. Kogo to obchodzi, jeśli nikt nie patrz, prawda?
Błąd. Przez moje ciążowe hormony, nawet
nie zauważyłam, Zayna w kuchni. Stał w dresach i zwykłym podkoszulku z
uniesionymi brwiami.
– Um… – kąciki jego ust uniosły się w
górę, tworząc uśmiech i spojrzał na mnie w dziwny sposób.
Miałam całego banana w ustach i byłam
ubrana tylko w ręcznik. To nie była moja najlepsza godzina.
– O mój boże – powiedziałam a banan wciąż
zajmował całą objętość moich ust.
Zayn zachichotał, wciąż na mnie patrząc.
Patrzyłam na niego, kiedy on patrzył na mnie tymi głębokimi oczami i z jego
dziecinnym uśmiechem. Był taki gorący.
Co? Kto to powiedział? Ach, racja, to ja.
Był tak atrakcyjny, że gdyby tylko chciał, mógłby stopić Antarktydę. Oto, jak
wspaniały był. To znaczy, spójrzcie na niego! On ma…
– Eve, wszystko w porządku? – zapytał
Zayn, przerywając moje przemyślenia.
– Och, tak – zarumieniłam się, odwracając
wzrok, byleby nie patrzeć na niego.
– Cóż, wygląda na to, że jesteś głodna.
Znam dobre miejsce, gdzie możemy dostać coś do jedzenia, jeśli chcesz –
zasugerował.
– Ok. – uśmiechnęłam się, z trochę za
dużym entuzjazmem – Ja po prostu.. uh, ubiorę się w takim razie – skinął głową
i wrócił do swojego pokoju by też się ubrać. Gdy tylko zamknęłam za sobą drzwi,
zaczęłam wariować.
Co mam ubrać? Jak dużo makijażu? Czy
powinnam zrobić coś z włosami? Czy on w ogóle mnie lubi? Oczywiście, że nie!
Jestem gruba, brzydka i ciężarna na miłość boską!
W końcu zdecydowałam się na parę
legginsów, lekki sweter, w połączeniu z wysokimi, za kolana, skórzanymi butami.
Przerzuciłam włosy na bok i zastosowałam tylko krem BB na twarz.
Niespodziewanie, kiedy wyszłam na
spotkanie z Zaynem, on czekał na mnie, jakby minęła już godzina. Wyglądał
naprawdę słodko. Jego włosy były idealnie postawione, ubrał chinosy (dop. aut.
To spodnie, trochę luźniejsze niż rurki) i kraciastą koszulę. Nie mogłam
powstrzymać się od przyjrzenia mu się. Nie dostrzegł tego, dobrze, przynajmniej
mam nadzieję, że nie.
– Gotowa do wyjścia? – zapytał mnie, a ja
skinęłam głową. Udaliśmy się do samochodu. Miał Bentleya. BENTLEYA!
Jazda samochodem, była zbyt krótka, byśmy
mogli porozmawiać, więc tego nie robiliśmy. Ale gdy zatrzymaliśmy się na
parkingu, musieliśmy zacząć rozmowę, bo wokół samochodu zebrało się całe grono
ludzi.
– Co się dzieje? – zapytałam próbując nie
wpaść w panikę.
– Paparazzi, fani, norma. Tylko nie
odpowiadaj na żadne pytania, trzymaj głowę spuszczoną i nie puszczaj mojej
ręki. – polecił. Zanim zdążyłam zadać więcej pytań, on wysiadł z samochodu,
okrążył go, by otworzyć moje drzwi i wziął mnie za rękę.
Uścisnął ją mocno, co pozwoliło mi czuć
się bezpiecznie. Zrobiłam to co powiedział. Byłam cicho i trzymałam głowę
opuszczoną. Kiedy tylko weszliśmy do środka restauracji, westchnęłam z ulgi.
– Nie wejdą do środka – powiedział cicho.
– To było, um… przytłaczające –
powiedziałam do Zayna. Wtedy zauważyłam, że wciąż trzyma mnie za rękę.
Wiedział, że zwróciłam na to uwagę, więc
swobodnie puścił moją dłoń, mówiąc kobiecie przy kasie, że chcielibyśmy stolik
dla dwojga. Kiedy usiedliśmy przy stoliku, zaczęłam przeglądać menu
śniadaniowe, zatrzymując się na jagodowych naleśnikach. Kochałam jagody. I
naleśniki. Połączenie było nieziemskie.
– Co bierzesz? – zapytałam Zayna.
– Po prostu omlet – Zayn wzruszył
ramionami.
– A ja naleśniki – powiedziałam mu, mimo
że nie pytał.
– Dobrze – odpowiedział. Obydwoje byliśmy
w niezręcznej sytuacji, nie pewni co powiedzieć.
– Więc, muszę zapytać – zaczęłam – Jak
bardzo podirytowany jesteś, tym śmietnikiem, który przynosi sława.
Zachichotał lekko, ukazując swoje śliczne,
małe zęby. Zanotowałam w pamięci, by przestać myśleć w tak przerażający sposób,
o biednym Zaynie.
– To może czasami wydawać się szalone, ale
warto. Kocham śpiewać, tak bardzo.
– Ta, Zayn, już wiem, że jesteś prawie
gotowy, by kogoś zabić, ale w porządku. Ty i twoje wyszkolone media, możecie po
prostu kłamać cały dzień – zażartowałam. Uchylił uśmiech, ale skrzywił się, gdy
jego telefon zaczął wibrować na stoliku.
Zayn posłał mi przepraszające spojrzenie i
odebrał telefon.
– Cześć, Li – mówił do mojego kuzyna, ale
wpatrywał się we mnie.
– Tak, wszystko z nią dobrze. Poszliśmy
coś zjeść – przerwał pozwalając odpowiedzieć Liamowi.
– Jak myślisz ile to potrwa? – zapytał
marszcząc brwi.
– No dobrze. Znajdę dla nas jakieś
zajęcie. Do zobaczenia później. – powiedział odkładając telefon.
– To był Liam – powiedział Zayn.
– No tak, zdążyłam się zorientować –
roześmiałam się.
– Powiedział, że on i chłopcy mają do
załatwienia jakieś interesy i zakupy. Więc wygląda na to, że dzisiejszy dzień
spędzimy we dwójkę.
NAPRAWDĘ bardzo próbowałam walczyć z
uśmiechem, który wkradał się na moją twarz, ale nie mogłam go powstrzymać. Och,
daj spokój! Zayn był uroczy, utalentowany, inteligentny, seksowny, zabawny,
słodki i miał Bentleya. Czego tu nie lubić? Wstrzymaj się Eve! Twoje hormony,
za wcześnie wchodzą ci w drogę.
– To, w takim razie, co będziemy robić? –
zapytałam.
Zanim odpowiedział, musiał przez kilka
chwil pomyśleć.
– Zjedzmy, a następnie możemy pojechać do
księgarni, po trochę książek dla dzieci, jeśli chcesz. Później możemy wrócić do
domu i spędzić trochę wolnego czasu.
– To mi się podoba – uśmiechnęłam się.
Byłoby miło poznać go i uczyć się o ciąży w tym samym czasie.
W ciągu następnych trzydziestu minut nasze
jedzenie przyszło, porozmawialiśmy trochę, delektując się jedzeniem i
pokonaliśmy bezpieczną drogę do samochodu. Cóż, niby bezpieczną. Prawie się
przewróciłam przez straszną piranię z kamerą.
– Uff – odetchnęłam.
– Do księgarni – ogłosił Zayn zabawnym
głosem. Zachichotałam, zapinając swój pas.
* * *
– Mamy dużo książek – powiedziałam z
szeroko otwartymi oczami.
Właśnie wróciliśmy do domu, a teraz Zayn i
ja rozłożyliśmy wszystkie książki na blacie kuchennym. Ostatecznie zdobyliśmy
piętnaście różnych tytułów. Niektóre były o imionach dla dzieci, część z nich
zawierały porady, czego mogę się spodziewać, a niektóre mówiły wszystko co
potrzebuję zrobić i co kupić. To było dużo informacji, które musiałam wpoić.
– Masz rację. Kiedy przeglądałem książki wtedy, w
księgarni, uświadomiłem sobie, że potrzebujesz lekarza. Więc napisałem do Liama
i załatwi ci wizytę. – poinformował mnie.
– Brzmi dobrze. Nawet o tym nie pomyślałam. Co ja bym
zrobiła, bez ciebie Malik? – uśmiechnęłam się do niego. Na pewno dowiedzieliśmy
się dużo o sobie. W samochodzie, ja powiedziałam mu wszystko o sobie, a on mi
wszystko o nim. To naprawdę świetny
chłopak. Ale, wiesz, bycie atrakcyjnym to wielki, tłusty plus.
Ale potem przypomniałam sobie o dziecku.
Następnie uświadomiłam sobie, że żaden facet nie chce dziewczyny, która jest
gruba, spocona, humorzasta, no i która jest mamą. Zayn po prostu był miły, bo
czuł, że musiał. Może jesteśmy przyjaciółmi. Może.
– JESTEŚMY W DOMU! – krzyknął Louis.
– Cześć – powitałam wszystkich. Liam
podszedł do mnie.
– Lepiej się czujesz?
Skinęłam głową, pozwalając, by mój wzrok
powędrował na Zayna, który stał z boku, gdy wszyscy mi się przyglądali.
– To dzięki Zaynowi.
<3
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ;*
OdpowiedzUsuńSuper rozdział, nie mogę doczekać się następnego.
OdpowiedzUsuńZayn jest taki słodki *-* dzięki, że tłumaczysz
OdpowiedzUsuńNie ma sprawy ;)) Hah, też tak uważam ♥
Usuń