PERSPEKTYWA EVE
Tak wyglądał mój
poranek.
Wstałam, zwymiotowałam,
wzięłam prysznic, zjadłam śniadanie, zwymiotowałam ponownie, ubrałam się i
znowu stałam się głodna.
Uniknęłam spotkania z
chłopcami, którzy też się przygotowywali. Nie widziałam jeszcze nikogo, chociaż
było prawie wpół do jedenastej. Danielle i Eleanor miały przyjść za około dwie
godziny. Czułam się strasznie chora, tak jakbym miała wymiotować w każdej
chwili, ale w tym samym czasie byłam głodna. Udało mi się spiąć włosy w kucyk
i nałożyć lekki makijaż. Mój strój
składał się z ulubionej bluzy i pary legginsów.
Nieważne jak bardzo starałabym się ukryć to, że jestem chora i tak każdy
to zauważy. Dlaczego dzisiaj?
Tak bardzo chciałam
wyglądać na tyle dobrze, by móc stanąć obok dziewczyn Liama i Louisa, ale
oczywiście musiałam zachorować i wyglądać jak gówno.
Przejrzałam niektóre
kuchenne szafki, wybierając do jedzenia coś, co bardziej mi nie zaszkodzi.
Będąc tak pochłoniętą
„śniadaniem” nie zauważyłam, kiedy Harry i Zayn weszli do kuchni.
Zayn miał na sobie
białą koszulkę i jakieś chinosy, a Harry koszulkę Ramones i ciemne dżinsy.
Oboje wyglądali sexy.
– Dzień dobry –
jęknęłam.
– Dobry Eve – Harry uśmiechnął się, zanim znalazł się przy
otwartej lodówce.
– Hej Eve – powiedział
Zayn ze swoim akcentem. Był taki atrakcyjny.
Kiedy tak na niego
patrzyłam, on patrzył na mnie, ale ze śmiesznym wyrazem twarzy.
– Wszystko w porządku?
Nie wyglądasz dobrze.
– Dzięki. –
odpowiedziałam stanowczo, słysząc chichot Harry’ego.
– Nie, to znaczy
wyglądasz świetnie, ale na chorą – powiedział Zayn.
– Tak, wymiotowałam
rano jakieś trzy razy. Dlatego jem krakersy, a nie normalne jedzenie. –
wyjaśniłam bez śladu wesołości w głosie.
Zayn posłał mi znaczące
spojrzenie. Zdawał sobie sprawę z mojej niepewności, co sprawiało, że czułam
się gorzej.
– Nadal jesteś piękna,
tylko chora – powtórzył Zayn – One zrozumieją – powiedział niższym tonem,
podchodząc bliżej.
– Aww, popatrzcie na siebie
– Harry uśmiechnął się bezczelnie, powodując, że Zayn odsunął się ode mnie.
Zayn chrząknął.
– Dobra, zostawię was w
spokoju – powiedział Harry zwiększając niezręczność – I nie powiem Liamowi –
wyszeptał.
Face palm.
– Nie przejmuj się nim
– powiedział Zayn, gdy zostaliśmy sami. – Lubi nabijać się ze wszystkiego.
– Właśnie widzę –
zachichotałam.
– Wiesz, ja ciągle
zapominam, że masz tylko siedemnaście lat – wspomniał Zayn, gdy wybrał już
sobie coś do jedzenia.
– Wiesz co? Ja też.
Byłam zmuszona dorosnąć znacznie szybciej – odpowiedziałam.
– Myślę, że to tylko
pokazuje jak bardzo silna jesteś. Radzenie sobie ze złym samopoczuciem, zmiany
i poświęcenia. Nie wiem czy mógłbym kiedykolwiek zrobić cos takiego. –
powiedział, nie spuszczając ze mnie wzroku.
Westchnęłam trzymając
głowę na dłoniach. Nie chciałam już nawet myśleć. Czułam się tak ociężale.
– Hej, jeśli czujesz
się tak źle, masz czas, by trochę odpocząć. Mogę cię obudzić kiedy El i Dani
przyjdą. – zaproponował słodko.
– Dziękuję –
uśmiechnęłam się i jak mięczak wczołgałam do swojego pokoju, na łóżko, wracając
do swojego świata.
PERSPEKTYWA ZAYNA
– El i Dani są tutaj –
powiedział Niall z pełnymi ustami.
– Pójdę po Eve –
powiedziałem, głównie do siebie. Czuła się niepewnie przed spotkaniem dziewczyn
i również była chora. To nie był jej dzień.
Po cichu wszedłem do
jej pokoju i ujrzałem najpiękniejszy widok w moim życiu. Leżała na plecach, z
rękoma złożonymi na brzuchu, jej usta były lekko rozchylone, a włosy ułożone na
poduszce. Słyszałem słaby oddech dochodzący od niej. Wyglądała tak doskonale i
delikatnie. Czułem się źle wiedząc, że musze ją obudzić.
– Eve – szepnąłem.
Nawet nie drgnęła.
– Eve – trąciłem ją lekko, ale ona tylko westchnęła.
– Eve – powiedziałem
normalnym głosem, potrząsając nią mocniej, ale nie chciała się ruszyć. Cholera,
miała głęboki sen.
Słyszałem odgłosy
dochodzące z głównej części domu, co oznaczało, że dziewczyny już dotarły i
prawdopodobnie czekały na to, by poznać Eve.
Próbowałem wszystkiego,
by ją obudzić. I mam na myśli dosłownie
wszystko. Nawet uderzyłem ją poduszką, ale to nic nie dało.
Wreszcie wpadłem na
pomysł. Eve miała łaskotki. Ostrożnie
wspiąłem się na łóżko, siadając na niej okrakiem. Kiedy tylko zacząłem łaskotać
jej brzuch, zaczęła się wiercić.
– Czas wstawać, Eve –
zawołałem, łaskocząc ją jeszcze bardziej.
– Stop! – roześmiała
się.
– Nie dopóki…
Przerwało mi
chrząknięcie. Oboje odwróciliśmy głowy, by zobaczyć Louisa, Harry’ego, Nialla,
Eleanor, Danielle i bardzo rozczarowanego Liama.
– To nie jest to, na co
wygląda – powiedziałem szybko, zdając sobie sprawę, że właśnie siedzę okrakiem
na Eve w jej łóżku. Nawet nie zauważyłem gdy weszli.
– Tak. On tylko
próbował mnie obudzić – Eve zapewniła wszystkich, nie odrywając wzroku od
Liama.
Liam nic nie mówił,
głównie dlatego, że wyglądał na wkurzonego. Odkąd cała sprawa z rzucaniem
palenia ucichła, było tak samo, mimo, że wszystko sobie wyjaśniliśmy.
Szybko zszedłem z Eve,
podążając za wszystkimi na korytarz. Eve szła obok mnie.
– To było, hm, ciekawe
– powiedział Louis, choć i tak wszyscy go zignorowali. Najlepiej zostawić całą
sprawę i iść dalej.
– Jestem Danielle –
powiedziała Dani do Eve, która chciała uścisnąć jej dłoń. Zamiast tego Dani
pociągnęła ją, przytulając mocno.
– A ja jestem Eleanor –
El zrobiła to samo.
– Jestem Eve –
powiedziała im, jakby już tego nie wiedziały.
– Bardzo miło cię
poznać – uśmiechnęła się Eleanor.
– Was też. – uśmiech z twarzy
Eve nie znikał. Szkoda, że nie mogła zobaczyć, jak doskonała jest. Chciałbym
móc jej to powiedzieć, ale to byłoby niezgodne z regulaminem Liama.
Przez cały dzień,
dziewczyny doskonale się dogadywały, poznając siebie nawzajem, a chłopcy
żartowali po drodze. Dziewczyny chciały pizzę, więc zaproponowałem, że my po
nią pójdziemy, a one zostaną w domu, by miały trochę czasu dla siebie.
Martwiłem się o Eve, ale wiedziałem, że Danielle i Eleanor to świetne dziewczyny.
Czułem dumę, że oparłem
się pokusie zapalenia papierosa, jak to miałem w zwyczaju przez cały dzień.
Próbowałem specjalnych plastrów i jak na razie działały.
Najlepsze, co pomagało
mi nie myśleć o paleniu, to bycie rozkojarzonym przez Eve. Była stale w mojej
głowie, dzień i noc.
PERSPEKTYWA EVE
Okazało się, że Eleanor
i Danielle to naprawdę miłe i oryginalne dziewczyny. Wiedziałam, że będziemy
świetnymi przyjaciółkami.
Gdy chłopcy pojechali
po coś do jedzenia, zostałyśmy tylko we trójkę. Wydawało mi się, że obydwie
chciały mnie o coś zapytać, co chwila wymieniając spojrzenia.
– Czy jest coś, co
chcecie powiedzieć?
– Co jest między tobą,
a Zaynem? – zapytała Eleanor, a jej oczy, aż prosiły o odpowiedź.
Westchnęłam i
pokręciłam głową, choć czułam ciepło na policzkach.
– Aww, ona się rumieni!
– Danielle klasnęła w dłonie.
– Nie, nie. Nic nie
jest pomiędzy nami, jesteśmy tylko przyjaciółmi. – nalegałam.
– Nie wyglądaliście na
przyjaciół, gdy weszliśmy do was wcześniej – Danielle poruszyła brwiami.
– On po prostu próbował
mnie obudzić.
– Nie musiał siadać na
tobie, by cię połaskotać – powiedziała Eleanor.
– To prawda – Danielle przytaknęła.
Westchnęłam.
– On naprawdę jest gorący – poddałam się.
– Tak, wiemy to. Każdy
to wie – Danielle machnęła ręką.
– I słodki.
– Mów dalej.. –
powiedziała Eleanor.
– On rzucił palenie dla
mnie i dziecka – wypaliłam.
Oboje zamarły patrząc
na mnie.
– Co? – wykrzyknęły
chórem.
– Powiedziałam, że on..
– O nie, słyszałyśmy
cię kochanie – zapewniła mnie Danielle – To jest po prostu.. Wow.
Wyglądały na zupełnie
zszokowane.
– Zayn nie zrobiłby
tego dla każdego. Nie zrobił tego nawet dla siebie. Musi cię lubić. Bardzo. –
wyjaśniła Eleanor.
Moja twarz stawała się
coraz bardziej gorąca.
– Ale ja jestem w
ciąży. I nie jestem gotowa by być z nim w związku. Do tego Liam…
– Zapomnij o Liamie –
powiedziała Danielle – Ale jeśli nie jesteś gotowa, to poczekaj. Mówię ci, jeśli zależy mu na tyle, by rzucić
palenie, to bardzo troszczy się o ciebie i dziecko. A zawsze można zrobić krok
do przodu.
Oparłam głowę o swoje
dłonie.
– Jest mi tak ciężko
powstrzymywać swoje hormony, gdy jest blisko. Nie chcę zniszczyć naszej
przyjaźni.
– Dobrze widzieć, jak
jest przy tobie i troszczy się o dziecko.
Jest najsłodszym facetem, oczywiście prócz Louisa. – El uśmiechnęła się
do mnie.
– Tak, myślę, że musimy
po prostu zobaczyć…
– Jesteśmy w domu! –
krzyknął Harry od progu. Zapach świeżej pizzy wypełnił moje nozdrza i
przyciągnął do pudełka.
– Mniam – oblizałam
swoje wargi, gdy Niall otworzył pudełko.
Wszyscy dostaliśmy
talerz i kawałek, lub dwa pizzy i usiedliśmy w salonie. Louis i Eleanor
siedzieli na kanapie razem z Danielle i Liamem. Niall siedział przed jednym z
krzeseł na podłodze, a Harry przed drugim. Ja siedziałam po turecku na podłodze
widząc wszystkich, Zayn siedział tak
samo, tylko o stopę dalej ode mnie. Nikt tak naprawdę nie mówił, gdyż wszyscy
byli zajęci jedzeniem.
– Więc… – powiedział w
końcu Harry – Eee…
– Nie mogłabym wyrazić
tego lepiej Harry – wywróciłam oczami.
Niall roześmiał się głośno
podczas gdy inni cicho zachichotali.
– Chciałem zapytać czy
Dani i El zostają na noc – Harry rzucił na mnie okiem.
– Oczywiście. –
powiedziała Danielle.
Nie mogłam powstrzymać
uśmiechu. Bardzo polubiłam dziewczyny, niezależnie od tego, że są ode mnie
ładniejsze i o wiele bardziej atrakcyjniejsze.
– Paul przyjeżdża
jutro, na chwilę – ogłosił Liam – Chce wyjaśnić parę spraw i poznać Eve.
To była dla mnie
nowość. Wiedziałam o nim, ale nie o tym,
że przyjeżdża. Byłam lekko zdenerwowana,
ale też podekscytowana. Chciałam
wiedzieć co się stanie.
– Ok. – powiedziałam.
– Musimy wstać około
dziesiątej. Paul ma być tutaj na jedenastą.
– Tak więc, kto ma
ochotę na maraton filmowy? – Niall zapytał, gdy skończyliśmy omawiać przyjazd
Paula.
– Ja! – krzyknęli wszyscy
chórem.
Po kilkunastu
kłótniach, zdecydowano, że pierwszym filmem będą Wredne Dziewczyny . Swego
czasu był to mój ulubiony film. Po dwóch godzinach śmiechu zdecydowaliśmy się
na Avengers. Kochałam superbohaterów. Kapitan Ameryka, jest naprawdę świetny.
Robiło się dość późno,
ale wszyscy zgodzili się obejrzeć jeszcze jeden film.
– Paranormal? –
zasugerował Louis trzymając płytę DVD.
Wszyscy pokiwali
głowami, ja nic nie powiedziałam. Straszne filmy nie były moją mocną stroną,
ale pomyślałam, że będzie dobrze. To tylko film. Wszyscy pozmieniali swoje miejsca. Pary wciąż
siedziały przytulone na kanapie, ale Harry i Niall opierali się o siebie
nawzajem, opatuleni kocem. Zayn i ja siedzieliśmy przed kanapą, dość blisko siebie.
Mieliśmy również wspólny koc, ponieważ nie było wystarczająco dużo, by mieć
własne.
Moje ciało napięło się,
zaraz kiedy film się zaczął. Już się bałam. Myślę, że Zayn poczuł moje spięcie,
bo spojrzał na mnie i szepnął mi do ucha.
– Wszystko w porządku?
Skinęłam głową, patrząc
na ekran. Nie zapytał ponownie, a mi udało się powstrzymać od krzyku, skakania
lub kręcenia się przez większość filmu. Ale w końcu zaczęłam wariować.
Krzyknęłam i podskoczyłam w tym samym momencie, co spowodowało, że Zayn się
odsunął.
– Eve jesteś pewna, że
się nie boisz? – zapytał mnie.
Zaczęłam kiwać głową,
ale przerwała mi kolejna straszna scena w filmie, więc podskoczyłam ponownie i
odetchnęłam chwiejnie.
– Oczywiście, że nie –
Zayn odpowiedział za mnie.
Nim zdążyłam pojąć co
się dzieję, byłam oparta o ciepłą klatkę piersiową, która dawała mi poczucie
komfortu. Zayn przytulił mnie i zaczął gładzić moje włosy, otulając bardziej
kocem.
– No i proszę – szepnął
nie zwracając uwagi na film.
– Dziękuję Zayn –
uśmiechnęłam się słabo. Było tak późno, a ja powoli się uspokajałam. Czułam się
sennie, a moje powieki powoli opadały. Ledwie mrugałam podczas oglądania filmu.
Wtedy mój umysł nastrojony z Paranormal Activity rzucił mnie w objęcia tęczy i
jednorożców.
* * *
Poczułam, że unoszę się
w powietrzu, dzięki silnym ramionom.
– Wezmę ją do łóżka.
Dobranoc. – usłyszałam głos Zayna.
Trzymając oczy
zamknięte, czułam, jak Zayn przechodzi z salonu do mojego pokoju. Wiedziałam,
że to mój pokój, gdyś pachniało wtyczkami od odświeżaczy powietrza, które tam
umieściłam. Mmm, wanilia.
Zayn ostrożnie położył mnie
na łóżku i przykrył kołdrą. Kiedy myślałam, że już poszedł, poczułam mokre
usta, całujące moje czoło. Zaczęłam otwierać oczy, jednak Zayna już nie było.
Zayn Malik właśnie
pocałował moje czoło.
Pocałował. Moje. Czoło.
Pocałował.
Moje czoło zostało
pocałowane przez Zayna Malika.
Od tłumaczki: I jak? Słodko? ♥ Bo jak dla mnie tak :D Ten rozdział mimo, że długi, to szybko przetłumaczony. Mam nadzieję, że moje tłumaczenie Wam się podoba. Pozdrawiam i za dwa/trzy dni postaram się opublikować rozdział 8.
Pierwsza! :)
OdpowiedzUsuńOdkryłam twojego bloga dopiero wczoraj, i żałuję, że tak puźno.
Oryginał czytałam już jakiś czas temu, dość szybko go jednak porzuciłam. Nie wciągną mnie na tyle, bym miała chęć się przy nim dłużej zatrzymać. Ale mimo to muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem Twojego tłumaczenia, i że po przeczytaniu tych sześciu poprzednich rozdziałów kilkukrotnie sprawdzałam, czy nie zamieściłaś czegoś więcej. Jest naprawdę dobrze napisane, i co ważniejsze, nie jest takie płaskie i suche, jak dużo innych tłumaczeń, które można znaleźć w sieci. Chodzi mi o to, że jest przemyślane, dlatego z taką łatwością się je czyta. Mam nadzieję, że rozumiesz, co mam na myśli. Naprawdę mi się podoba, i wydaje mi się, że zostanę z Tobą na dłużej:)
Słodko, słodko..<3
OdpowiedzUsuńOpowiadanie jest świetne. *.*
Tłumacz jak najszybciej. :D
Ohhh, ale Zayn jest słooooodki :3
OdpowiedzUsuńA co do tłumaczenia to - jak zawsze - genialne <3
Zniecierpliwiona czekam na nextaa :>
Niesamowite opowiadanie :)
OdpowiedzUsuńTo opowiadanie jest po prostu piękne ;) szkoda, że w realu jest tak mało takich facetow
OdpowiedzUsuń