PERSPEKTYWA LIAMA
Nasza trasa była absolutnie niesamowita. Fani byli
zwariowani, zespól fantastyczny, chłopcy w swoim żywiole, a nasza drużyna
wspaniała. Nie mogłem sobie wymarzyć lepszych dwóch miesięcy spędzonych w
Ameryce. Ale niestety wszystko co dobre, szybko się kończy.
Smutno było pożegnać się ze stanami, jednak dobrze
było wrócić do domu.
– Ach, jak ja kocham zapach dusznego, angielskiego
powietrza o 5 nad ranem. – burknął Louis gdy opuszczaliśmy lotnisko w tłumie.
Fani wstali wcześnie, aby zobaczyć nas na lotnisku, tworząc olbrzymi tłum,
podczas gdy my próbowaliśmy dostać się do naszego vana, który miał zabrać nas
do domu.
Wszyscy przypominaliśmy zombie, szczególnie Eve,
która zdecydowanie najgorzej zniosła lot, no bo czym zawiniła sobie ciężarna
kobieta na dwa tygodnie przed porodem. Na szczęście lecieliśmy w pierwszej
klasie, ale nawet to nie powstrzymało jej cierpienia.
Wszyscy byliśmy podekscytowani z powodu przyjścia
dziecka na świat. Wszystko było gotowe na jego przybycie do domu. Wydawało by
się, że miesiące minęły tak szybko, aż wreszcie nadszedł moment prawdy.
Chciałem zrobić coś specjalnego dla Eve, przed narodzinami jej syna. Właśnie
dlatego jej "baby shower" miało odbyć się następnego dnia.
Właściwie, to nie ja to planowałem, Danielle
i Eleanor zrobiły to za mnie. Dziewczyny odwiedziły nas kilka razy pod koniec
trasy, więc mieliśmy możliwość przedyskutowania wszystkich szczegółów. Znając
ich gusta, było pewne że przyjęcie będzie bardzo dziewczęce, ale przyjemne.
Dziewczyny rozmawiały nawet z Zaynem i zaprosiły jedną z ciężarnych z którą Eve
uczęszczała na zajęcia w szkole rodzenia.
– Zayn, kiedy odbierzemy Alfiego? – zapytała Eve,
kiedy w końcu znaleźliśmy się w vanie. Paul z trudem zdołał wydostać się z
parkingu na ulicę, nie przejeżdżając żadnego z naszych fanów.
–Jutro rano. – odpowiedział jej. Całe
przedsięwzięcie zostało zaplanowane tak, by Zayn i Eve byli poza domem
wystarczająco długo, by starczyło nam czasu na przygotowanie niespodzianki.
Chcieliśmy zaskoczyć Eve po powrocie jej i Zayna z psiego hotelu.
–Nie mogę się doczekać, aby zobaczyć mojego
biednego Alfiego. Musi mnie nienawidzić za zostawienie go samego. – westchnęła
Eve.
– Nie będzie cię nienawidził. – powiedział Zayn
pocierając jej plecy, czym spowodował, że zacząłem czuć się niekomfortowo. Tych
dwoje zawsze było blisko siebie, a w ich spojrzeniach można było ujrzeć bijące
od nich skrywane uczucie. Ja po prostu nie chciałem, aby Eve została zraniona
albo żeby jej uwaga została odwrócona od najważniejszej sprawy w jej życiu –
dziecka.
Ale chciałem, aby była szczęśliwa.
PERSPEKTYWA EVE
Po powrocie do domu, nie byłam zdolna do
rozpakowania się. Uwaliłam się na znajome łóżko, które dzieliłam z Zaynem i
rozciągnęłam się tak, że zajęłam je całe. Wzięłam głęboki wdech i
natychmiastowo rozpoznałam znajomy zapach Zayna. Jak dobrze było wrócić do
domu.
Lot był czystą torturą. Nie mogłam znaleźć sobie
wygodnej pozycji ani usnąć, cierpiąc przy tym najgorzej na świecie. A Greg nie
pomagał mi, przygniatając mnie. Byłam tak zła, że pożegnałam się z nim ozięble,
gdy już wylądowaliśmy na lotnisku.
Jako że nie byliśmy już w trasie, nie był on już
dłużej potrzebny. Jednak byłam smutna, że niegrzecznie się z nim pożegnałam.
Zayn z całą pewnością był szczęśliwy z przebiegu sytuacji szczerząc się od ucha
do ucha.
–Już śpisz? – zapytał Zayn wchodząc do naszego
pokoju. Przytaknęłam w odpowiedzi, zanurzając się w pościeli. –Jesteś
niesamowita.
– Tak jak i ty, a teraz zostaw mnie samą i daj mi
spać, proszę cię. – nie chciałam na niego naskoczyć, ale moje nastroje wydawały
się impulsywne i całkowicie poza moją kontrolą.
– Sorry, sorry.
Jak tylko usłyszałam delikatnie zamykane drzwi,
pozwoliłam sobie w końcu odpocząć.
Oczywiście nie trwało to zbyt długo, ponieważ
każda moja myśl biegła w innym kierunku. Mój termin był już bardzo blisko, a ja
nadal byłam taka nie przygotowana i przerażona. Nie zostało mi już kilka
miesięcy, a zaledwie kilka tygodni. Tak naprawdę tylko dwa. A zawsze istniała
możliwość, że mój syn urodzi się wcześniej albo później. Lou udzieliła mi tylu
świetnych porad. Była dla mnie jak troszcząca się o mnie matka, jakiej nigdy
nie miałam – z jednym wyjątkiem: była młoda i fajna. Miło było
opiekować się Lux tak często. Pozwoliło mi to poczuć smak macierzyństwa, co
było wspaniałym doświadczeniem. Jednak jest tyle rzeczy związanych z
posiadaniem dziecka, które nigdy nie przyszły by mi do głowy.
Wydatki, szkoła, opieka nad nimi w czasie choroby,
dyscyplina, pilnowanie aby nie wpadły w nałogi alkoholizmu czy narkomanii. To
wywoływało tak ogromną presję, że prawie, podkreślam PRAWIE zrozumiałam
dlaczego moi rodzice trzymali mnie tak krótko.
***
Następnego dnia czułam się znacznie lepiej. Miałam
humor z cyklu "jak to tak wspaniale być w ciąży". Może dlatego, że
mieliśmy odebrać naszego psiaka, albo z powodu tego, że byłam w domu, lub
dlatego, że obudziłam się obok Zayna. Istniała też możliwość, że chodziło o
wszystkie te rzeczy.
– Zayn, jesteś już gotowy do drogi? – zapytałam,
kiedy skończył się ubierać. Wszyscy siedzieliśmy w kuchni. Był taki słoneczny
dzień, że nawet żadne światła nie były włączone.
Usłyszałam kaszel Liama. Właśnie miałam zapytać
czy przypadkiem nie zachorował, kiedy Zayn odpowiedział na moje zadane
wcześniej pytanie.
– Um, tak. Może najpierw powinniśmy zatrzymać się
gdzieś na śniadanie, a dopiero potem odebrać Alfiego.
Liam znowu zaczął kaszleć.
– A potem możemy iść do parku na spacer. W końcu
mamy taki ładny dzień. – dodał Zayn.
– Brzmi wspaniale. – Uśmiechnęłam się i odwróciłam
w stronę Liama.
– Jesteś chory, Li?
Niall, Louis i Harry wybuchli śmiechem, jakbym
właśnie powiedziała najzabawniejszą rzecz na świecie. Chociaż mieli przecież
wiele swoich żartów, o których nie miałam pojęcia. Może to był jeden z nich.
– Nie, wszystko w porządku, Eve. Po prostu stanęło
mi coś w gardle. – zapewnił mnie Liam kiedy chłopcy kontynuowali swój wybuch
śmiechu.
PERSPEKTYWA ZAYNA
–Zayn, jesteś już gotowy do drogi? – zostałem
słodko zapytany przez Eve. Była dzisiaj, dzięki Bogu, w fantastycznym humorze.
Właśnie miałem jej odpowiedzieć, ale Liam kaszlnął
znacząco. Na początku nie załapałem, ale potem zrozumiałem. Informował mnie, że
będą potrzebowali więcej czasu na przygotowania i że musiałem utrzymać ją poza
domem przez dłuższy czas.
– Um, tak. Może najpierw powinniśmy zatrzymać się
gdzieś na śniadanie, a dopiero potem odebrać Alfiego. – Odpowiedziałem jej, ale
usłyszałem kolejny "znak". Jeszcze za mało? Musiałem szybko myśleć,
aby mieć więcej sposobów na zyskanie czasu.
– A potem możemy iść do parku na spacer. W końcu
mamy taki ładny dzień. – Czekałem na kolejny znak. Na szczęście nie usłyszałem
go.
– Brzmi świetnie. – uśmiechnęła się
do mnie. Ale potem spojrzała skonsternowana na Liama. O nie.
– Jesteś chory, Li? – W chwili w której to
powiedziała, chłopcy wpadli w histerię, podczas gdy Eve wyglądała na zmieszaną.
Próbując stłumić śmiech, Liam powiedział: – Nie, wszystko w porządku, Eve. Po
prostu stanęło mi coś w gardle. – mogłem zobaczyć jak drgają jego usta, kiedy
naprawdę mocno się starał, żeby nie ukazać emocji.
– Chodźmy. – trąciłem Eve w stronę drzwi i
odwróciłem się do nich posyłając im spojrzenie "Zamknijcie się czy coś, bo
ona w końcu się zorientuje, że coś jest nie tak."
Jazda samochodem przebiegła w luźnej atmosferze.
Jechaliśmy tą drogą już tyle razy zanim wyjechaliśmy w trasę. Przez większą
część rozmyślałem o naszych rozmowach jakie tu przeprowadziliśmy. Nasze
"śniadaniowe miejsce" przynosiło nam dużo wspomnień. Zwłaszcza z
początku naszej znajomości.
– Co zamawiasz? – spytałem ją, mimo że już
wiedziałem.
– Jagodowe naleśniki. Znowu. – uśmiechnęła się do
mnie szeroko. – A ty?
– Myślę, że tym razem wezmę gofry. – powiedziałem
jej.
– Gofry są fantastyczne. – skinęła głową. Jej
dobry humor był bardzo zabawny.
– Czemu jesteś dzisiaj w takim dobrym nastroju?
– Nie wiem. – wzruszyła ramionami. – Dlaczego
miałabym nie być? Spędzę cały dzień z tobą, zobaczę naszego psa, pogoda jest
piękna i wciągu dwóch tygodni w końcu poznam mojego cennego synka. –
przytaknąłem jej.
–
Zdecydowałaś się już na jakieś imię?
– Cały czas się zastanawiam. Jestem pomiędzy
kilkoma, ale znam już drugie imię. Zatrzymam je w sekrecie.
– Ja już się dowiem jakie ono jest. – droczyłem
się z nią.
– Oh proszę. Jakbyś nie mógł poczekać dwóch tygodni. – odparowała. Zacząłem udawać,
że płaczę, doprowadzając ją do śmiechu. Lekko się zaczerwieniłem, kiedy
kelnerka podeszła i posłała mi rozbawione spojrzenie. Po tym ja złożyliśmy
nasze zamówienia, dostałem wiadomość od Liama. Napisał że muszę zdobyć jeszcze
więcej czasu, bo Danielle zamierzała się troszeczkę spóźnić. Po śniadaniu
postanowiłem pojechać jak najdłuższą drogą do psiego hotelu, okrążają
praktycznie cały Londyn. Nawet zatrzymałem się na stacji benzynowej.
– Zayn, dlaczego to zajmuje nam tyle czasu? Nie
przypominam sobie, żeby to było tak daleko. – Eve wyglądała na zmieszaną, ale
wciąż szczęśliwą.
– Oh, um, myślałem że moglibyśmy pojechać bardziej
malowniczą trasą. – powiedziałem szybko.
– Taak, bo te boczne uliczki są takie piękne. –
powiedziała sarkastycznie.
Miała rację. Nie było nic malowniczego na tej
trasie, ale przecież nie zwracałem na to uwagi. Musiałem szybko coś wymyślić.
Nerwowo pocierałem swój kark.
– Ups. – To było wszystko co mogłem z siebie
wydusić w tamtej chwili.
Alfie był bardzo szczęśliwy widząc nas, kiedy go
odbieraliśmy.
–Alfie! – Eve wykrzyknęła. – Tęskniłam za tobą!
On odszczeknął jej w odpowiedzi i pozwolił się
podnieść Eve w górę. Na szczęście nie był jeszcze zbyt ciężki, inaczej
musiałbym go od niej zabrać. Ona zawsze próbowała podnosić rzeczy, które były
dla niej stanowczo za ciężkie.
– Hej Alf – uśmiechnąłem się i pogłaskałem jego
miękką sierść. Czułem się jakbyśmy odbierali nasze dziecko z obozu czy czegoś
takiego. To uczucie wysyłał motyle do mojego brzucha. Czułem się cudownie.
– Chodźmy do parku. – Eve wzięłą Alfiego do
Bentleya i odjechaliśmy. Z Alfiem nastrój Eve stał się nawet jeszcze lepszy.
PERSPEKTYWA ELEANOR
– Louis! Na balonach nie powinno być napisane Szczęśliwych
Urodzin! – sfrustrowana wyrzuciłam ręce do góry.
– Nawet tego nie zauważyłem, skarbie. – Louis
posłał mi niewinne spojrzenie, a ja przewróciłam oczami.
Danielle powinna być tutaj już 10 minut temu. Liam
i Niall wyszli po ciasto, a Harry i Louis próbowali ustawiać wszystko tak jak
ja im kazałam. Próbowałam powiedzieć sobie, że to Baby Shower będzie urocze i
piękne. Kanapeczki były gotowe, gry zaplanowane, goście mieli się zjawić za 45
minut i jedyne co musieliśmy jeszcze zrobić, to skończyć dekoracje. Wzięłam
głęboki wdech i uśmiechnęłam się do Louisa.
– Wszystko w porządku. Myślę, że wzięła jakieś
dodatkowe balony. Tylko musimy sami je nadmuchać. Właściwie, to ja to zrobię a
wy możecie zacząć ustawiać jedzenie, krzesła i stoły.
– Tak jest, Wasza Wysokość. – Zażartował Harry. Posłałam
mu nieprzyjemne spojrzenie, a on zwiał do kuchni. Normalnie nie byłabym taka
apodyktyczna, ale to była inna sytuacja. To wszystko było dla Eve, a ona jak
najbardziej zasługiwała na najlepsze Baby Shower.
– Przepraszam za spóźnienie! – rozległ się głos
Danielle. – Utknęłam w korku.
– Hej kochanie, wszystko w porządku? – Przywitałam
ją uprzejmie. Nie mogłabym być wredna dla Dani.
– Wszystko ok. – sapnęła. – Bierzmy się do roboty.
– jeśli przeczytałeś/łaś zostaw komentarz :)
Woooooooooow
OdpowiedzUsuńale świetny, Eve będzie miała niespodzianke ;D
OdpowiedzUsuńczekam na nexta :D
Nie jedną ;p
UsuńAle słodko :) Czekam na nn :*
OdpowiedzUsuńOooj, będzie słodkie baby shower! Milutko ^^ Ta sytuacja z kaszlem Liama samą mnie rozbawiła, o mały włos kanapka którą jadłam nie utknęłaby mi w gardle bo tak się śmiałam :D Eve ma tylko 2 tygodnie do terminu..... Co oznacza że oboje, Eve i Zayn, kryją się ze swoimi uczuciami ponad 8 miesięcy!! Matko, strasznie dużo. W sumie, to robię osobiście tak samo tylko dłużej, no ale to jest inna sytuacja, ZUPEŁNIE inna.
OdpowiedzUsuńCzyżbym dobrze myślała, że to debiut nowej tłumaczki? ;> Jak się mylę to wybacz, ale ja nie to gratuluję tłumaczenia, świetnie się czytało, takie płynne! :))
Haha nie mylisz się, możemy to uznać za mój debiut ;) cieszę się bardzo, mam nadzieję, że dalej będziesz to czytać z przyjemnością :)
UsuńTo jest cudowne opowiadanie, jestem cholernie wam wdzięczna za to że je tłumaczycie
OdpowiedzUsuńSupcio! Co raz bliżej do porodu... No i baby shower <3 Na pewno będzie cudne skoro Eleanor i Danielle się zgadały :P
OdpowiedzUsuńchce neaxta ! :D
OdpowiedzUsuńuhuhuhu. <3
OdpowiedzUsuńświeetny. < 3
niech będą w końcu razem. :D <33
Nominowałam cię do Liebster Awards, więcej informacji na; http://alweysbetogether.blogspot.com/p/liebster-award.html
OdpowiedzUsuń