PERSPEKTYWA ZAYNA
Poszedłem spać, z ogromnym uśmiechem na ustach,
marząc o Eve i o rzeczach które w końcu zrobiliśmy. Nie mogłem uwierzyć, że
całowaliśmy się dwa razy, chociaż w prawdzie jeden z nich był częścią gry.
Naszej chemii nie można było zaprzeczyć, ale powiedziałem jej, że porozmawiamy
o tym później.
Zrobiłem to z powodu braku romantycznego
otoczenia, a takie właśnie planowałem we własnej głowie, gdy będę z nią o tym
rozmawiał. Ten moment miał sprawić, aby całe to czekanie było warte, a tamten
po prostu by tego nie sprawił. Wiem kiedy będzie ta chwila. Na szczęście już
niedługo. Dziecko miało urodzić się w ciągu tygodnia, ale było możliwe, że
stanie się to wcześniej lub później. To był ten element niespodzianki dzięki
któremu wszyscy byliśmy w gotowości.
Pamiętałem, że Eve miała krowę, kiedy pomagałem jej
pakować torbę do szpitala, sprawdzając trzy razy czy ma wszystko czego mogła by
potrzebować. Jednak czułem, że mimo nawet przesadzonego przygotowania, Eve nie
była gotowa.
Obudziłem się by zobaczyć ją obok mnie trzymającą
w napięciu poduszkę, tak jakby od tego zależało jej życie. Wyskoczyłem z łóżka
i ostatni raz spojrzałem na nią zanim wyszedłem. Wtedy mój brzuch błagał już o
coś do zjedzenia. Zastanawiałem się, czy tak właśnie czuła się Eve cały
czas.
Kuchnia była pusta, najprawdopodobniej dlatego, że
wszyscy inni spali. Zazwyczaj, ja też bym to robił, ale podniecenie z wczoraj
praktycznie mnie zjadało.
Otworzyłem lodówkę i przeleciałem oczami, aby
zobaczyć dostępne opcje. Wyciągnąłem mleko, więc mogłem zrobić sobie miskę
płatków. Nuciłem sam do siebie, kiedy wyciągałem ze zmywarki czystą miskę
i odwróciłem się, żeby znaleźć pudełko płatków.
– Dzień dobry. – wzdrygnąłem się kiedy usłyszałem
głos dochodzący zza moich pleców, ale uświadomiłem sobie, że to Liam.
– Przestraszyłeś mnie, kolego. – spojrzałem na
niego i zobaczyłem, że jednocześnie wygląda tak radośnie i poważnie.
– Przepraszam. – Zaśmiał się ze mnie.
– Chcesz płatków? – zaoferowałem, kiedy miałem już
wszystkie potrzebne rzeczy przed sobą.
– Nie dzięki, właściwie to jestem zadowolony, że
złapałem cię samego. – zmieszałem się nagle, ale bardziej bałem się, że Liam
miał zamiar zamordować mnie czy coś. Potarłem nerwowo swój kark i skierowałem
mój wzrok na niego.
– Uh, dlaczego?
– Muszę z tobą porozmawiać. – I już bez słowa
machnął na mnie, abym usiadł z nim na kanapie. Trochę mnie to przeraziło,
ponieważ jeśli musieliśmy usiąść, to była poważna sprawa.
– Coś się stało? – zapytałem niespokojnie. Moje
dłonie zaczęły pocić się ze zdenerwowania.
– Nie, wszystko w porządku. Chciałem porozmawiać z
tobą o Eve. – Zamarłem, kiedy usłyszałem jej imię. Czy właśnie miałem skończyć
z podbitym prawym lub lewym okiem?
– Co z nią? – spytałem. Liam westchnął tak jakby
miał zamiar powiedzieć coś czego nie do końca chciał.
– Myślałem o waszej dwójce, o tym jak blisko
jesteście. Widzę jak na nią patrzysz i wiem że jesteś w niej zakochany. Na
początku nie chciałem, abyś był z nią, bo bałem się, że ją zranisz, albo że ona
przestanie skupiać się na sobie i dziecku. Ale im więcej o tobie myślałem, tym
bardziej zacząłem zauważać że pomagasz jej bardziej niż ją ranisz. Wiem że
jesteś dla niej dobry, ona dla ciebie też i mogę powiedzieć, że będziesz kochał
to dziecko kiedy już przyjdzie na świat. – byłem zszokowany. Co on właśnie
powiedział?
– Więc, – kontynuował – dlatego właśnie daję ci
moje błogosławieństwo i aprobatę. Chcę abyście oboje byli szczęśliwi i myślę że
tak będzie, jeśli będziecie razem. – Byłem wytrącony z równowagi, kiedy
zdawałem sobie sprawę z tego co właśnie on powiedział.
– Nie wiem co mam powiedzieć.
–Kochasz Eve? – zapytał mnie patrząc na mnie
wyczekująco.
– Tak – odpowiedziałem mu z zaufaniem. Czułem
jakby ciężar jaki nosiłem na swoich barkach zniknął jak tylko to powiedziałem.
–Boisz się, że ona nie kocha ciebie? –
przytaknąłem mu.
–Kocha. Zaufaj mi, znam moją kuzynkę i te
spojrzenia jakie ona ci posyła.
Eve mnie kocha. Ja kocham Eve.
– Planowałem jej powiedzieć, ale za każdym razem
tchórzyłem. – przyznałem.
–Więc powiedz jej teraz. – trącił mnie w kierunku
schodów. Zamrugałem, aby upewnić się, że nie wymyśliłem sobie tego.
– Idź Zayn. Możesz to zrobić.
–A co jeśli coś pójdzie nie tak? – ściągnąłem
brwi.
Liam potrząsnął głową. – Wszystko będzie dobrze –
Położył rękę na moim ramieniu i uśmiechnął się.
– Idź do niej.
Przytaknąłem. – Dzięki Li. – wyszedłem z pokoju,
zatrzymałem się przed lustrem po drodze, aby upewnić się, że dobrze wyglądam.
Moje myśli były rozbiegane, krew szybko płynęła a moje ręce się trzęsły. To był
ten moment. Miałem aprobację Liama, adrenalinę po swojej stronie, cała reszta
domowników spała. To była perfekcyjna chwila. Stanąłem przed drzwiami naszego
pokoju i wziąłem głęboki wdech trzymając w ręku klamkę do drzwi, zanim wszedłem
do środka.
–Eve muszę ci coś powiedzieć – powiedziałem szybko
nie tracąc ani jednej sekundy.
Nie dostałem żadnej odpowiedzi, prócz wrzasku.
Zobaczyłem przerażającą scenę przed sobą. Eve leżała na łóżku, gdzie prawie
całe jej ciało było podparte na łokciach. To nie była ta zła część. Najgorsze
było to, że łóżko było mokre a jej twarz wypełniona cierpieniem.
–Cholera – mruknąłem.
–Zayn! – krzyknęła. – Zabierz mnie do szpitala.
Natychmiast. Chyba pękły mi wody.
– Cholera, cholera, cholera. – mruczałem cały czas
kiedy zrozumiałem, że to naprawdę się dzieje. Podbiegłem do niej, żeby pomóc
jej wstać. – Wszystko w porządku, będzie dobrze. Weźmy twoją torbę. – na
zewnątrz byłem spokojny, ale w środku panikowałem. Byłem tak blisko powiedzenia
jej, tak blisko, i co się dzieje? Zaczęła rodzić.
– Jak często masz skurcze? – zapytałem, pamiętając
czego nauczyłem się na zajęciach.
– Nie liczyłam. Myślałam, że mam po prostu
przypadkowe bóle i wtedy zdałam sobie sprawę, że się zaczęło. – wyglądała na
tak przestraszoną, że i ja zacząłem się bać.
– Uspokój się, dobrze? Pozwól mi zawołać Liama a
reszta chłopaków spotka się z nami w szpitalu. – spojrzałem w jej przerażone
oczy i wybiegłem z pokoju pełny innej adrenaliny.
–Liam – krzyknąłem. –Liam!
–Co? – krzyknął w odpowiedzi prawdopodobnie z
kanapy, na której go wcześniej zostawiłem.
– Przywlecz tu swój tyłek natychmiast! Musimy
jechać do szpitala, Eve puściły wody! – krzyczałem. Sekundę, dosłownie sekundę
później Liam biegł już przede mną do pokoju mojego i Eve.
– Ow! To tak strasznie boli! – Eve płakała z bólu,
kiedy próbowała założyć buty.
– Zabierz ją do samochodu, ja wezmę jej torbę.
Spotkamy się w samochodzie. Ty prowadzisz. – powiedziałem Liamowi, a on
przytaknął. Ledwo trzeźwo myślałem. Ten poranek zmienił się z kompletnie
wyluzowanego w stresujący i dziki w dosłownie kilka minut.
I to własnie wtedy kiedy miałem jej powiedzieć.
– jeśli przeczytałeś/aś zostaw komentarz :)
Też ten bobas sobie chwilę wybrał :P Aaaa! Za niedługo już bd na świecie i bd się nim opiekować! :D Czekam na nn :*
OdpowiedzUsuńJEZU! JEZU!
OdpowiedzUsuńRODZI! O KURDĘ!
NIECH JUŻ BĘDZIE PO WSZYSTKIM. ONI TAK BARDZO SIĘ KOCHAJĄ! <3
Zayn wybrał se moment, ale postawa Liama nie zdziwiła ale nawet to dobrze
OdpowiedzUsuńJezuniu no !!! Już myślałam "boże powie jej wreszcie jej to powie" ,a ta zaczyna rodzić . Dalej szybko !!!
OdpowiedzUsuń"Pamiętałem, że Eve miała krowę" WAT? O.o
OdpowiedzUsuńMoja reakcja była identyczna, ale nie jest to nigdzie wyjaśnione :)
UsuńHahaha okej myślałam, że tylko ja tego nie rozumiem. :D
UsuńMoże chodziło o to, że ta krowa kiedyś rodziła i ona wie jak to wygląda czy coś???
Usuńeve nareszcie urodzi nfjsbnvjdbnvjfgbnfbn
OdpowiedzUsuńzayn jej powie co do niej czuje boże svjnfnbjfdbnidnbdbnfidtuhrnbvd
Hsjsosbdiskjsosjsjsid chce juz nstepny!
OdpowiedzUsuń:( Biedny Zi! Akurat kiedy miał jej powiedzieć... No ale syn Eve nareszcie się rodzi! Już nie mogłam się doczekać :P Czekam na następny!
OdpowiedzUsuńDługo wyczekiwany moment! Narodziny synka Eve ! Ciekawe jak da mu na imię :)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział. Czekam na następny :3
super <3
OdpowiedzUsuńCzekam na następny! Świetny rozdział!
OdpowiedzUsuńOdeszły wody* :)))
OdpowiedzUsuń