PERSPEKTYWA ZAYNA
Pisałem z mamą kiedy Eve wróciła do domu.
Leżeliśmy na łóżku, ale nie odzywałem się do niej za dużo. Większość swojej
uwagi poświęciłem wiadomością od mamy.
Od: Mama: Cześć kochanie. Waliyah pokazała mi
kilka zdjęć Ciebie i dziewczyny, której nigdy wcześniej nie widziałam.
Znalazłeś sobie kogoś w końcu?
Potrząsnąłem swoja głową domyślając się, że
Waliyah pokazała mamie zdjęcia, które zostały zrobione mi i Eve, kiedy po raz
pierwszy wspólnie wyszliśmy na Londyn.
Do: Mama: To Eve, kuzynka Liama. Mieszka z nami
jak na razie. Jest w ciąży, pomagamy jej.
Od: Mama: To bardzo słodkie. Wygląda na bardzo
młodą.
Do: Mama: Nie ma jeszcze nawet 18 lat, skończy za
parę tygodni. Trudno się domyślić, ponieważ wygląda dorośle.
Od: Mama: Wygląda na silną dziewczynę, jak dla
mnie. (: Dziewczynki sądzą, że jest piękna i muszę się z nimi zgodzić.
Do: Mama: Yeah, jest piękna. Silna i piękna. Jest
perfekcyjna, mamo.
Od: Mama: Brzmi jakbyś bardzo lubił tę dziewczynę.
:)
Do: Mama: Bo lubię, ale ona nie jest w formie,
żeby myśleć o mnie. Liam nie jest przekonany co do nas. Nie wiem co robić.
Od: Mama: Daj temu samemu działać, Zayn i kiedy
wszystko się uda, mam nadzieję, że wasza dwójka i dziecko odwiedzicie nas. Kocham Cię.
Do: Mama: Ok, też Cię kocham, mamo.
Skupiłem swoja uwagę z powrotem na Eve,
wyjaśniając jej z kim rozmawiałem.
Byliśmy zaangażowani w droczenie się o jej ciągłe
przewracanie się, kręcenie i wiercenie, następnie ją przeprosiłem rozumiejąc,
że bycie w ciąży musi być ciężkie.
–T-to jest trudne.– wymamrotała.
W tym momencie spojrzałem w jej oczy, w te same
oczy w których się zakochałem parę miesięcy temu. Byłem gotowy. Zamierzałem jej
powiedzieć co do niej czuję. Co z tego, że Liamowi się to nie spodoba?
– Eve? – w połowie wyszeptałem, nie przerywając
kontaktu wzrokowego.
– Tak? – westchnęła.
Otworzyłem swoje usta , ale nie mogłem nic
powiedzieć. Po prostu zamarłem. Dlaczego nie mogłem być facetem z jajami i
powiedzieć tego Eve?
– Dobranoc. – wypaliłem i odwróciłem się do niej
plecami.
Byłem idiotą roku.
PERSPEKTYWA EVE
– ,,Patrzyłam na Ciebie, jak spałeś cicho w moim
łóżku. Nie wiesz tego teraz, ale jest coś co powinno być wypowiedziane." –
śpiewałam cicho do siebie, kiedy robiłam pranie dla chłopców. – ,,Co jeśli
upadnę i się zranię. Będziesz wiedział jak mnie naprawić? Co jeśli pójdę i się
zgubię? Będziesz wiedział, gdzie mnie znaleźć? Jeśli zapomnę kim jestem, czy mi
to przypomnisz, proszę? Bo bez Ciebie rzeczy stają się niewyraźne.'' –
kontynuowałam próbując wcisnąć większość brudów Zayna do pralki.
Ta piosenka tkwiła w mojej głowie cały ranek. Była
bardzo słodka. Usłyszałam ją kiedyś w kawiarni do której chodziłam przez cały
czas w Wolverhampton.
– Dobrze, że nie jesteś piosenkarką, bo śpiewasz
naprawdę do dupy. – usłyszałam głos za sobą, przez który podskoczyłam.
Odwróciłam się i zobaczyłam Harry'ego uśmiechającego się złowieszczo do mnie.
– Nie bądź dla mnie nie miły! Piorę twoje ciuchy. –
zagroziłam mu palcem.
– Przepraszam kochanie. – zachichotał, jego loki
zamachałam mu przed twarzą.
– Jest jakiś powód dla którego podkradasz się do
mnie? – uniosłam swoje brwi.
– Nie, chciałem po prostu wiedzieć gdzie jesteś.
– Teraz już wiesz.
Zauważyłam, że jego wzrok przeniósł się na mój
brzuch. – Jak się ma mały koleś?
– Dziś dobrze. Nie miałam porannych mdłości. –
wzruszyłam ramionami. – Powiedziałam Zaynowi, że jestem gotowa wyrzucić z
siebie tą pijawkę.
Harry wybuchnął śmiechem. – Nie sądzę, że to tak
działa.
– Wielka szkoda. – odpowiedziałam z sarkazmem. –
Dobra, muszę wrócić do prania twoich brudnych ubrań. Miło się rozmawiało.
Harry potrząsnął swoja głową wciąż chichocząc z
mojego komentarza. – Przy okazji, Danielle i Eleanor będą tutaj w ciągu
dwudziestu minut.
– Co? – pisnęłam. – Dlaczego nikt mi nie
powiedział?
– Nie zrobiłem tego właśnie? – uśmiechnął się
głupawo. Wrzuciłam wszystko jak popadnie do pralki i pobiegłam za nim, żeby
zobaczyć dwie dziewczyny, które bardzo kochałam w przedpokoju.
– Eve! – Eleanor uśmiechnęła się również biegnąc w
moją stronę. – Tęskniłam za tobą.
– Ja też, El. – odpowiedziałam przytulając ją.
Danielle podeszła do mnie chwilę po niej i
przytuliła mnie delikatnie. – Jesteś teraz taka duża! Kiedy go urodzisz?
– Powinnam po trasie, wczesny sierpień. Termin mam
na ósmego.
– Świetnie. Nie mogę w to uwierzyć. –
wybuchnęła. – Założę się, że on będzie cudowny.
– J–jego ojciec, był um, on był wysportowany. –
wyjąkałam, nie mając pojęcia dlaczego w ogóle o tym wspomniałam.
– Oh kochanie, nie przejmuj się nim. – Eleanor
poklepała mnie po plecach.
– Tak, znajdziesz kogoś dziesięć razy lepszego. –
Danielle mrugnęła do mnie, mając na myśli Zayna. Wywróciłam swoimi oczami,
zdając sobie sprawę, że było tu pięciu zmieszanych kolesi otaczających nas.
– Myślałaś już nad imieniem? – Eleanor zapytała,
kiedy w trójkę usiadłyśmy na kanapie, a chłopcy poszli pograć w piłkę nożną na
dworze.
– Znalazłam kilka, które mi się spodobały, ale
chciałabym żeby jego drugie imię było po kimś. – powiedziałam im. – Chłopcy
wciąż się kłócą o to kogo imię jest lepsze, każdy poza Liamem oczywiście. –
zaśmiałam się.
– Powinnaś wziąć James, ponieważ to jest drugie
imię Liama i Nialla. – Danielle zasugerowała. – Tak sobie tylko pomyślałam.
Przytaknęłam głową na znak, że zrozumiałam i to
rozważę. – Jedziecie w trasę w czerwcu?
– Tylko na jej fragmenty, mam pracę w tym czasie. –
Danielle westchnęła.
– Ja będę pod jej koniec. –powiedziała Eleanor do
mnie. Świetnie. Będę sama przez jej większość trwania. Po prostu świetnie.
– Jak idą sprawy z Zaynem? – Danielle poruszyła
swoimi brwiami.
Zrobiłam przerwę, przypominając sobie wszystkie
rzeczy, które się zdarzyły ostatnio. – Poszliśmy na zajęcia dla matek,
instruktorka myślała, że jesteśmy parą. Powiedział swojej mamie o mnie, nie
jestem jednak do końca pewna co jej powiedział. Nie wiem. Jestem sfrustrowana.
On jest taki perfekcyjny, nie mogę przestać o nim myśleć
– Wiesz co to oznacza, El. – Danielle
zachichotała.
– Zakochała się. – wykrzyknęły wspólnie. Próbowałam
i przegrałam z nie zarumienieniem się. Miały rację?
Otworzyłam swoje usta żeby zaprotestować, ale
słowa nie chciały z nich wyjść. Nie mogłam powiedzieć, że nie byłam w nim
zakochana. – M-może jestem. – wyjąkałam.
Uśmiechnęły się ciepło do mnie. – Wszystko idzie w
dobrym kierunku. Nie martw się, kochanie. – Danielle powiedziała i poklepała
moje plecy, co przy okazji trochę zabolało.
Tylne drzwi się otworzyły ukazując pięciu
spoconych mężczyzn. – Chcecie zjeść na mieście, czy zostajemy w domu? – Niall
zapytał, oczywiście chętny żeby coś zjeść.
– Nie ma to dla mnie znaczenia. –
wzruszyłam ramionami.
– Dla mnie też. –Eleanor zawtórowała.
–To samo u mnie. Dziś wy decydujecie, chłopcy. –
Danielle powiedziała. Cała piątka patrzyła na siebie wzajemnie jakby byli
zaangażowani w jakąś cichą rozmowę.
– Wyjdźmy na miasto w takim razie. Co sądzisz o
kuchni włoskiej, Eve? – Liam zapytał wiedząc, że to moja ulubiona.
– Perfekcyjnie. – uśmiechnęłam się wstając z
kanapy z pomocą dwóch piękności stojących po obu moich stronach. Nigdy nie
wyobrażałam sobie, że będę musiała korzystać z czyjejś pomocy żeby podnieść się
z kanapy.
Chłopcy wycofali się do swoich pokoi, żeby się
odświeżyć i przygotować do wyjścia.
– Dziękuję. – powiedziałam, uśmiechając się do
nich wdzięcznie.
– Przyjemność po naszej stronie, teraz chodźmy
przygotować cię na kolację. – Danielle powiedziała, następnie wyszeptała. –
Zayn nie wie co go spotkało.
***
– Jak bardzo ekskluzywna jest ta restauracja? –
Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze, kiedy te dwie cudowne pracownice
skończyły ze mną.
Moje brązowe włosy były prosto upięte i opadały na
ramiona, grube brwi były podkreślone, a kości policzkowe zostały tak
wyprofilowane, że moja twarz wyglądała na mniej spuchniętą. Usta były różowego
koloru, miałam dużą ilość maskary na swoich podkręconych rzęsach i to były jak
na razie tylko włosy i makijaż. Mój strój był inną historią, może to przez
fakt, że większość ostatnich dni spędziłam w piżamie. Dziewczyny ubrały mnie w
bardzo słodką i nieformalną, wiosenną sukienkę i sandałki, nie byłam w stanie
ubrać obcasów.
– Wyglądasz naprawdę słodko. Perfekcyjnie na
wiosnę, nie mogę się doczekać, aż Zayn cię zobaczy. – Eleanor wybuchła.
Pomachałam na nią ręką, kiedy wspomniała o Zaynie,
ponieważ wiedziałam, że on nie interesował się mną. Nie ważne jak dużo makijażu
miałam na sobie, wciąż byłam w ciąży. Wciąż miałam Liama, który się o mnie
martwi oraz wciąż wyglądałam jak cukrowa pianka.
– Chodźcie, sądzę, że czekali wystarczająco długo.
Biedny Niall zapewne marudzi już od godziny. – Danielle zaśmiała się i
wszystkie wspólnie wyszłyśmy z pokoju. Obydwie wyglądały naprawdę nieźle, jak
zawsze z resztą. Danielle wyprostowała swoje włosy, natomiast El swoje
podkręciła.
– Zajęło wam to wystarczająco dużo... czasu.–
Niall zaczął od razu zrzędzić, jednak potem zwolnił kiedy zobaczył mnie. Czy
naprawdę zawsze wyglądałam gówniano? Czy to pierwszy raz kiedy nie wyglądam jak
gówno?
– Wyglądasz świetnie, wszystkie tak wyglądacie. –
Liam uśmiechnął się.
– Zwłaszcza ty, Eve. Wyglądasz naprawdę gorąco. –
Harry uśmiechnął się obłudnie.
– Dziękuję. – zaśmiałam się i podeszłam do Zayna,
który pozostawał cicho. – Cześć. – powiedziałam wychodząc wraz ze wszystkimi na
zewnątrz. Musieliśmy jechać osobnymi samochodami, a ja planowałam jechać wraz z
nim.
– Cześć. – odpowiedział. – Wyglądasz pięknie.
Moje serce wyskoczyło z klatki piersiowej, kiedy
mi to powiedział. Nie powiedział "gorąco" jak Harry, powiedział coś
bardziej znaczącego niż tamto. Coś co spowodowało cała masę motyli w moim
brzuchu.
– D-dziękuję. – wyjąkałam. Świetnie, Eve. Bardzo
płynnie.
– Proszę bardzo. – uśmiechnął się i otworzył drzwi
dla mnie, dając mi wystarczająco dużo czasu żebym mogła z gracja usiąść w
fotelu. Jak zwykle wyjechaliśmy na ulicę, śledząc Range Rovera Harry'ego,
wyciągnęłam nogi przed siebie, prostując je.
W aucie panowała cisza, jednak nie mogłam
stwierdzić, czy była ona dziwna, czy nie. Po prostu siedziałam bawiąc się
swoimi włosami, kiedy on wystukiwał jakiś rytm o kierownicę, czekając na zmianę
światła na zielone.
W Londynie zazwyczaj było sporo korków, jednak
dziś było ich jeszcze więcej niż zwykle. – Dobrze bawiłeś się grając z
chłopakami w piłkę? – zapytałam w końcu. Zayn popatrzył na mnie uśmiechając się
lekko.
– Yeah, było znakomicie.
– To dobrze. – jak zwykle moja odpowiedź była
bardzo błyskotliwa. To dobrze? Eve, dziś naprawdę wszystko idzie ci bardzo
płynnie.
Dzięki Bogu dojechaliśmy pod restaurację chwilę
później. Liam powiedział gospodarzowi, że ma rezerwację na nazwisko Payne.
– Dla ośmiu? – mężczyzna z grubym, włoskim
akcentem upewnił się. Liam przytaknął i zostaliśmy zaprowadzeni do naszego
stolika. Restauracja nie była przesadnie wyszukana i droga, ale jednak nie była
to też Pizza Hut. Nie żebym miała coś do Pizzy Hut.
Miejsca siedzące:
Zayn Liam Danielle Niall
____________________
Eve Harry Louis Eleanor
Usiadłam na przeciwko Zayna, który starał nie
patrzeć się na mnie. Skupiłam cała swoją całą uwagę na świeżym chlebie i maśle,
które zostało nam przyniesione. Pomogłam sobie w odciąganiu wzroku od chłopaka
i praktycznie zapchałam swoje usta chlebem.
Liam patrzył na mnie z niedowierzaniem,
prawdopodobnie martwiąc się gdzie podziały się moje maniery.
– Co? – wzruszyłam ramionami. – Teraz jem za
dwóch!
Harry zachichotał i powiedział. – To tak jak
Niall. – wskazał na chłopaka, który właśnie jadł trzecią kromkę chleba.
Konwersacja toczyła się między parami, Harry wciąż
zastanawiał się co zamówić poświęcając menu cała swoją niepodzielną uwagę.
Siedziałam cicho, ponieważ Zayn robił dokładnie to samo co chłopak z lokami.
Udawałam, że przeglądam menu, chociaż dokładnie wiedziałam, że zamówię wielki
talerz spaghetti z mięsnymi kulkami. Nagle poczułam, że ktoś kopnął mnie
pod stołem w stopę.
Od razu podniosłam wzrok i zobaczyłam Zayna, który
miał na twarzy dziecinny uśmieszek. Był absolutnie cudowny. Również uśmiechnęłam
się do niego i oddałam mu.
Chwilę później graliśmy w footsie* pod stołem w
restauracji. Co z tego, że zamierzałam być matka wkrótce. – Aww patrzcie, Eve i
Zayn grają w footsie. – Harry ogłosił, na co wszyscy zaprzestali rozmową.
– Oboje się rumienią! – wykrzyknął Louis. Nie
zawracałam sobie głowy miną Liama, całą swoją uwagę skupiłam na Zaynie, który
był prawdę mówiąc mocno zarumieniony. Nigdy wcześniej nie widziałam żeby się
rumienił. Może był po prostu zdenerwowany reakcją Liama.
– Przepraszam. – Zayn wymamrotał do mnie.
– Wybaczam ci. – wymamrotałam w odpowiedzi,
błyskając w jego stronę uśmiechem, który zapewne sprawił, ze wyglądałam
przerażająco.
Godzinę i talerz spaghetti później byłam
całkowicie pełna i prawie nie mogłam chodzić normalnie. – Było tego za dużo. –
Jęknęłam będąc z powrotem w samochodzie Zayna.
– W takim razie dlaczego tyle zjadłaś? –Zayn
zachichotał.
– Nie mogłam przestać. – fałszywie załkałam. –
Ciąża jest do dupy. Będę przez to chora.
– Powinienem się zatrzymać? – zapytał
brzmiąc na spanikowanego, w większości dlatego, że bał się o swoje ekskluzywne
auto.
Już prawie potrząsnęłam swoja głową, jednak wtedy
mój żołądek podskoczył, a umysł zaćmił się od nudności. – Um. – wymamrotałam.
– Wezmę to za tak. – powiedział zatrzymując się.
Dzięki Bogu nie byliśmy na głównej ulicy.
Zachwiałam się wychodząc z auta z pomocą Zayna i
uklękłam tak, że mogłam zwymiotować. Byłam zła na siebie, ze pozwoliłam sobie
tyle zjeść, że pozwoliłam sobie wymiotować przed Zaynem.
Kiedy wypluwałam z siebie swoje wnętrzności Zayn
trzymał moje włosy, starając się robić wszystko co w jego mocy żeby mnie nie
dotknąć. Ta sytuacja nie była dobra, ale stała się jeszcze gorsza kiedy
zobaczyłam błysk fleszy kątem oka. Czy paparazzi naprawdę chcieli mieć
moje zdjęcia kiedy wymiotuję?
– Do kurwy nędzy. – Zayn wymamrotał.
Najgorszą częścią było to, że nie mogłam przestać
i po prostu uciec. Po pierwsze nie mogłam kontrolować swoich nudności, a po
drugie nie mogłam biegać.
– Przepraszam, kochanie. – Zayn przeprosił kiedy
paparazzi zaczęli się gromadzić w okół nas. Starałam się ich ignorować, gdy
skończyłam i wytarłam swoją twarz. Koniecznie potrzebowałam umyć zęby.
Pytania były kierowane do nas z każdej strony.
Było ich tyle, że nie mogłam zrozumieć żadnego z nich. Trzymałam swoja głowę w
dole, kiedy Zayn pomagał mi usiąść z powrotem w samochodzie i gdy pobiegł na
swoje miejsce. Paparazzi stali na drodze samochodowi chłopaka oślepiając go
fleszami, trudno było mu odjechać, jednak w końcu uciekliśmy.
– To było niedorzeczne. – westchnęłam, wiedząc, że
śmierdzę wymiocinami.
– Naprawdę nie chciałem żeby tak się stało. – Zayn
potrząsnął swoją głową patrząc na mnie sympatycznie.
– Zostały tylko trzy miesiące. – wyszeptałam do
siebie.
Trzy miesiące. Nie byłam gotowa. Nie
sądziłam, że kiedykolwiek będę gotowa.
* "play footsie" – wzajemne dotykać się nogami pod
stołem.
– jeśli przeczytałeś/łaś, zostaw komentarz :)
I znowu nie mnie czytać na telefonie przez szablon.-,-
OdpowiedzUsuńMogę *
UsuńJak słodko,boziu! Niech oni bd razem,no! Jestem ciekawa czy Zayn bd opiekować się maluchem tak jak by to robił ze swoim dzieckiem :) Czekam na nn :)
OdpowiedzUsuńAle zajebiście Eve zakochała się w Zaynie a on w niej...
OdpowiedzUsuńGłupi dzinnikarze...
Jeszcze tylko trzy miesiące ciąży. Współczuję jej... :/
Czekam na next.
Pozdrawiam
~ @Roxy_Wachowiak
♥ ♥ ♥
jak słodko <3 dodawaj nexta! kocham to opowiadanie! :D
OdpowiedzUsuńAwwrr! Jakie ro romantyczne *_*
OdpowiedzUsuńOn kocha ją, ona kocha go ! Oni są dla siebie stworzeni ! Amen. ^ ^
Ubóstwiam to ♥♥
Pozdrawiam (:
@blue_eyes_9
Piękne <3
OdpowiedzUsuńFootsie >>>>>> awwww *_*
OdpowiedzUsuńDawaj nexta <3
uwielbiam to czytać! to opowiadanie jest takie słodkie i magiczne :)
OdpowiedzUsuńOoooooo uwielbiam cię
OdpowiedzUsuń