czwartek, 24 października 2013

Rozdział 19


 PERSPEKTYWA ZAYNA

Pisałem z mamą kiedy Eve wróciła do domu. Leżeliśmy na łóżku, ale nie odzywałem się do niej za dużo. Większość swojej uwagi poświęciłem wiadomością od mamy.       
Od: Mama: Cześć kochanie. Waliyah pokazała mi kilka zdjęć Ciebie i dziewczyny, której nigdy wcześniej nie widziałam. Znalazłeś sobie kogoś w końcu?
Potrząsnąłem swoja głową domyślając się, że Waliyah pokazała mamie zdjęcia, które zostały zrobione mi i Eve, kiedy po raz pierwszy wspólnie wyszliśmy na Londyn.
Do: Mama: To Eve, kuzynka Liama. Mieszka z nami jak na razie. Jest w ciąży, pomagamy jej.
Od: Mama: To bardzo słodkie. Wygląda na bardzo młodą.
Do: Mama: Nie ma jeszcze nawet 18 lat, skończy za parę tygodni. Trudno się domyślić, ponieważ wygląda dorośle.
Od: Mama: Wygląda na silną dziewczynę, jak dla mnie. (: Dziewczynki sądzą, że jest piękna i muszę się z nimi zgodzić.
Do: Mama: Yeah, jest piękna. Silna i piękna. Jest perfekcyjna, mamo.
Od: Mama: Brzmi jakbyś bardzo lubił tę dziewczynę. :)
Do: Mama: Bo lubię, ale ona nie jest w formie, żeby myśleć o mnie. Liam nie jest przekonany co do nas. Nie wiem co robić.
Od: Mama: Daj temu samemu działać, Zayn i kiedy wszystko się uda, mam nadzieję, że wasza dwójka i dziecko odwiedzicie nas. Kocham Cię.
Do: Mama: Ok, też Cię kocham, mamo.
Skupiłem swoja uwagę z powrotem na Eve, wyjaśniając jej z kim rozmawiałem.
Byliśmy zaangażowani w droczenie się o jej ciągłe przewracanie się, kręcenie i wiercenie, następnie ją przeprosiłem rozumiejąc, że bycie w ciąży musi być ciężkie.
–T-to jest trudne.– wymamrotała.
W tym momencie spojrzałem w jej oczy, w te same oczy w których się zakochałem parę miesięcy temu. Byłem gotowy. Zamierzałem jej powiedzieć co do niej czuję. Co z tego, że Liamowi się to nie spodoba?
– Eve? – w połowie wyszeptałem, nie przerywając kontaktu wzrokowego.
– Tak? – westchnęła.
Otworzyłem swoje usta , ale nie mogłem nic powiedzieć. Po prostu zamarłem. Dlaczego nie mogłem być facetem z jajami i powiedzieć tego Eve?
– Dobranoc. – wypaliłem i odwróciłem się do niej plecami.
Byłem idiotą roku.

PERSPEKTYWA EVE

– ,,Patrzyłam na Ciebie, jak spałeś cicho w moim łóżku. Nie wiesz tego teraz, ale jest coś co powinno być wypowiedziane." – śpiewałam cicho do siebie, kiedy robiłam pranie dla chłopców. – ,,Co jeśli upadnę i się zranię. Będziesz wiedział jak mnie naprawić? Co jeśli pójdę i się zgubię? Będziesz wiedział, gdzie mnie znaleźć? Jeśli zapomnę kim jestem, czy mi to przypomnisz, proszę? Bo bez Ciebie rzeczy stają się niewyraźne.'' – kontynuowałam próbując wcisnąć większość brudów Zayna do pralki.
Ta piosenka tkwiła w mojej głowie cały ranek. Była bardzo słodka. Usłyszałam ją kiedyś w kawiarni do której chodziłam przez cały czas w Wolverhampton.
– Dobrze, że nie jesteś piosenkarką, bo śpiewasz naprawdę do dupy. – usłyszałam głos za sobą, przez który podskoczyłam. Odwróciłam się i zobaczyłam Harry'ego uśmiechającego się złowieszczo do mnie.
– Nie bądź dla mnie nie miły! Piorę twoje ciuchy. – zagroziłam mu palcem.
– Przepraszam kochanie. – zachichotał, jego loki zamachałam mu przed twarzą.
– Jest jakiś powód dla którego podkradasz się do mnie? – uniosłam swoje brwi.
– Nie, chciałem po prostu wiedzieć gdzie jesteś.
– Teraz już wiesz. 
Zauważyłam, że jego wzrok przeniósł się na mój brzuch. – Jak się ma mały koleś?
– Dziś dobrze. Nie miałam porannych mdłości. – wzruszyłam ramionami. – Powiedziałam Zaynowi, że jestem gotowa wyrzucić z siebie tą pijawkę.
Harry wybuchnął śmiechem. – Nie sądzę, że to tak działa.
– Wielka szkoda. – odpowiedziałam z sarkazmem. – Dobra, muszę wrócić do prania twoich brudnych ubrań. Miło się rozmawiało.
Harry potrząsnął swoja głową wciąż chichocząc z mojego komentarza. – Przy okazji, Danielle i Eleanor będą tutaj w ciągu dwudziestu minut.
– Co? – pisnęłam. – Dlaczego nikt mi nie powiedział?
– Nie zrobiłem tego właśnie? – uśmiechnął się głupawo. Wrzuciłam wszystko jak popadnie do pralki i pobiegłam za nim, żeby zobaczyć dwie dziewczyny, które bardzo kochałam w przedpokoju.
– Eve! – Eleanor uśmiechnęła się również biegnąc w moją stronę. – Tęskniłam za tobą.
– Ja też, El. – odpowiedziałam przytulając ją.
Danielle podeszła do mnie chwilę po niej i przytuliła mnie delikatnie. – Jesteś teraz taka duża! Kiedy go urodzisz?
– Powinnam po trasie, wczesny sierpień. Termin mam na ósmego.
– Świetnie. Nie mogę w to uwierzyć.  – wybuchnęła. – Założę się, że on będzie cudowny.
– J–jego ojciec, był um, on był wysportowany. – wyjąkałam, nie mając pojęcia dlaczego w ogóle o tym wspomniałam.
– Oh kochanie, nie przejmuj się nim. – Eleanor poklepała mnie po plecach.
– Tak, znajdziesz kogoś dziesięć razy lepszego. – Danielle mrugnęła do mnie, mając na myśli Zayna. Wywróciłam swoimi oczami, zdając sobie sprawę, że było tu pięciu zmieszanych kolesi otaczających nas.
– Myślałaś już nad imieniem? – Eleanor zapytała, kiedy w trójkę usiadłyśmy na kanapie, a chłopcy poszli pograć w piłkę nożną na dworze.
– Znalazłam kilka, które mi się spodobały, ale chciałabym żeby jego drugie imię było po kimś. – powiedziałam im. – Chłopcy wciąż się kłócą o to kogo imię jest lepsze, każdy poza Liamem oczywiście. – zaśmiałam się.
– Powinnaś wziąć James, ponieważ to jest drugie imię Liama i Nialla. – Danielle zasugerowała. – Tak sobie tylko pomyślałam.
Przytaknęłam głową na znak, że zrozumiałam i to rozważę. – Jedziecie w trasę w czerwcu?
– Tylko na jej fragmenty, mam pracę w tym czasie. – Danielle westchnęła.
– Ja będę pod jej koniec. –powiedziała Eleanor do mnie. Świetnie. Będę sama przez jej większość trwania. Po prostu świetnie.
– Jak idą sprawy z Zaynem? – Danielle poruszyła swoimi brwiami.
Zrobiłam przerwę, przypominając sobie wszystkie rzeczy, które się zdarzyły ostatnio. – Poszliśmy na zajęcia dla matek, instruktorka myślała, że jesteśmy parą. Powiedział swojej mamie o mnie, nie jestem jednak do końca pewna co jej powiedział. Nie wiem. Jestem sfrustrowana. On jest taki perfekcyjny, nie mogę przestać o nim myśleć
– Wiesz co to oznacza, El. – Danielle zachichotała.
– Zakochała się. – wykrzyknęły wspólnie. Próbowałam i przegrałam z nie zarumienieniem się. Miały rację?
Otworzyłam swoje usta żeby zaprotestować, ale słowa nie chciały z nich wyjść. Nie mogłam powiedzieć, że nie byłam w nim zakochana. – M-może jestem. – wyjąkałam.
Uśmiechnęły się ciepło do mnie. – Wszystko idzie w dobrym kierunku. Nie martw się, kochanie. – Danielle powiedziała i poklepała moje plecy, co przy okazji trochę zabolało.
Tylne drzwi się otworzyły ukazując pięciu spoconych mężczyzn. – Chcecie zjeść na mieście, czy zostajemy w domu? – Niall zapytał, oczywiście chętny żeby coś zjeść.
– Nie ma to dla mnie znaczenia. – wzruszyłam ramionami.
– Dla mnie też. –Eleanor zawtórowała.
–To samo u mnie. Dziś wy decydujecie, chłopcy. – Danielle powiedziała. Cała piątka patrzyła na siebie wzajemnie jakby byli zaangażowani w jakąś cichą rozmowę. 
– Wyjdźmy na miasto w takim razie. Co sądzisz o kuchni włoskiej, Eve? – Liam zapytał wiedząc, że to moja ulubiona.
– Perfekcyjnie. – uśmiechnęłam się wstając z kanapy z pomocą dwóch piękności stojących po obu moich stronach. Nigdy nie wyobrażałam sobie, że będę musiała korzystać z czyjejś pomocy żeby podnieść się z kanapy.
Chłopcy wycofali się do swoich pokoi, żeby się odświeżyć i przygotować do wyjścia.
– Dziękuję. – powiedziałam, uśmiechając się do nich wdzięcznie.
– Przyjemność po naszej stronie, teraz chodźmy przygotować cię na kolację. – Danielle powiedziała, następnie wyszeptała. – Zayn nie wie co go spotkało.

***

– Jak bardzo ekskluzywna jest ta restauracja? – Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze, kiedy te dwie cudowne pracownice skończyły ze mną.
Moje brązowe włosy były prosto upięte i opadały na ramiona, grube brwi były podkreślone, a kości policzkowe zostały tak wyprofilowane, że moja twarz wyglądała na mniej spuchniętą. Usta były różowego koloru, miałam dużą ilość maskary na swoich podkręconych rzęsach i to były jak na razie tylko włosy i makijaż. Mój strój był inną historią, może to przez fakt, że większość ostatnich dni spędziłam w piżamie. Dziewczyny ubrały mnie w bardzo słodką i nieformalną, wiosenną sukienkę i sandałki, nie byłam w stanie ubrać obcasów.
– Wyglądasz naprawdę słodko. Perfekcyjnie na wiosnę, nie mogę się doczekać, aż Zayn cię zobaczy. – Eleanor wybuchła.
Pomachałam na nią ręką, kiedy wspomniała o Zaynie, ponieważ wiedziałam, że on nie interesował się mną. Nie ważne jak dużo makijażu miałam na sobie, wciąż byłam w ciąży. Wciąż miałam Liama, który się o mnie martwi oraz wciąż wyglądałam jak cukrowa pianka.
– Chodźcie, sądzę, że czekali wystarczająco długo. Biedny Niall zapewne marudzi już od godziny. – Danielle zaśmiała się i wszystkie wspólnie wyszłyśmy z pokoju. Obydwie wyglądały naprawdę nieźle, jak zawsze z resztą. Danielle wyprostowała swoje włosy, natomiast El swoje podkręciła.
– Zajęło wam to wystarczająco dużo... czasu.– Niall zaczął od razu zrzędzić, jednak potem zwolnił kiedy zobaczył mnie. Czy naprawdę zawsze wyglądałam gówniano? Czy to pierwszy raz kiedy nie wyglądam jak gówno?
– Wyglądasz świetnie, wszystkie tak wyglądacie. – Liam uśmiechnął się.
– Zwłaszcza ty, Eve. Wyglądasz naprawdę gorąco. – Harry uśmiechnął się obłudnie.
– Dziękuję. – zaśmiałam się i podeszłam do Zayna, który pozostawał cicho. – Cześć. – powiedziałam wychodząc wraz ze wszystkimi na zewnątrz. Musieliśmy jechać osobnymi samochodami, a ja planowałam jechać wraz z nim.
– Cześć. – odpowiedział. – Wyglądasz pięknie.
Moje serce wyskoczyło z klatki piersiowej, kiedy mi to powiedział. Nie powiedział "gorąco" jak Harry, powiedział coś bardziej znaczącego niż tamto. Coś co spowodowało cała masę motyli w moim brzuchu.
– D-dziękuję. – wyjąkałam. Świetnie, Eve. Bardzo płynnie.
– Proszę bardzo. – uśmiechnął się i otworzył drzwi dla mnie, dając mi wystarczająco dużo czasu żebym mogła z gracja usiąść w fotelu. Jak zwykle wyjechaliśmy na ulicę, śledząc Range Rovera Harry'ego, wyciągnęłam nogi przed siebie, prostując je.
W aucie panowała cisza, jednak nie mogłam stwierdzić, czy była ona dziwna, czy nie. Po prostu siedziałam bawiąc się swoimi włosami, kiedy on wystukiwał jakiś rytm o kierownicę, czekając na zmianę światła na zielone.
W Londynie zazwyczaj było sporo korków, jednak dziś było ich jeszcze więcej niż zwykle. – Dobrze bawiłeś się grając z chłopakami w piłkę? – zapytałam w końcu. Zayn popatrzył na mnie uśmiechając się lekko.
– Yeah, było znakomicie.
– To dobrze. – jak zwykle moja odpowiedź była bardzo błyskotliwa. To dobrze? Eve, dziś naprawdę wszystko idzie ci bardzo płynnie.
Dzięki Bogu dojechaliśmy pod restaurację chwilę później. Liam powiedział gospodarzowi, że ma rezerwację na nazwisko Payne.
– Dla ośmiu? – mężczyzna z grubym, włoskim akcentem upewnił się. Liam przytaknął i zostaliśmy zaprowadzeni do naszego stolika. Restauracja nie była przesadnie wyszukana i droga, ale jednak nie była to też Pizza Hut. Nie żebym miała coś do Pizzy Hut.

Miejsca siedzące:

Zayn Liam Danielle Niall
____________________

Eve Harry Louis Eleanor

Usiadłam na przeciwko Zayna, który starał nie patrzeć się na mnie. Skupiłam cała swoją całą uwagę na świeżym chlebie i maśle, które zostało nam przyniesione. Pomogłam sobie w odciąganiu wzroku od chłopaka i praktycznie zapchałam swoje usta chlebem.
Liam patrzył na mnie z niedowierzaniem, prawdopodobnie martwiąc się gdzie podziały się moje maniery.
– Co? – wzruszyłam ramionami. – Teraz jem za dwóch!
Harry zachichotał i powiedział. – To tak jak Niall. – wskazał na chłopaka, który właśnie jadł trzecią kromkę chleba.
Konwersacja toczyła się między parami, Harry wciąż zastanawiał się co zamówić poświęcając menu cała swoją niepodzielną uwagę. Siedziałam cicho, ponieważ Zayn robił dokładnie to samo co chłopak z lokami. Udawałam, że przeglądam menu, chociaż dokładnie wiedziałam, że zamówię wielki talerz spaghetti z mięsnymi kulkami.  Nagle poczułam, że ktoś kopnął mnie pod stołem w stopę.
Od razu podniosłam wzrok i zobaczyłam Zayna, który miał na twarzy dziecinny uśmieszek. Był absolutnie cudowny. Również uśmiechnęłam się do niego i oddałam mu.
Chwilę później graliśmy w footsie* pod stołem w restauracji. Co z tego, że zamierzałam być matka wkrótce. – Aww patrzcie, Eve i Zayn grają w footsie. – Harry ogłosił, na co wszyscy zaprzestali rozmową.
– Oboje się rumienią! – wykrzyknął Louis. Nie zawracałam sobie głowy miną Liama, całą swoją uwagę skupiłam na Zaynie, który był prawdę mówiąc mocno zarumieniony. Nigdy wcześniej nie widziałam żeby się rumienił. Może był po prostu zdenerwowany reakcją Liama.
– Przepraszam. – Zayn wymamrotał do mnie.
– Wybaczam ci. – wymamrotałam w odpowiedzi, błyskając w jego stronę uśmiechem, który zapewne sprawił, ze wyglądałam przerażająco.
Godzinę i talerz spaghetti później byłam całkowicie pełna i prawie nie mogłam chodzić normalnie. – Było tego za dużo. – Jęknęłam będąc z powrotem w samochodzie Zayna.
– W takim razie dlaczego tyle zjadłaś? –Zayn zachichotał.
– Nie mogłam przestać. – fałszywie załkałam. – Ciąża jest do dupy. Będę przez to chora.
– Powinienem się zatrzymać?  – zapytał brzmiąc na spanikowanego, w większości dlatego, że bał się o swoje ekskluzywne auto.
Już prawie potrząsnęłam swoja głową, jednak wtedy mój żołądek podskoczył, a umysł zaćmił się od nudności. – Um. – wymamrotałam.
– Wezmę to za tak. – powiedział zatrzymując się. Dzięki Bogu nie byliśmy na głównej ulicy.
Zachwiałam się wychodząc z auta z pomocą Zayna i uklękłam tak, że mogłam zwymiotować. Byłam zła na siebie, ze pozwoliłam sobie tyle zjeść, że pozwoliłam sobie wymiotować przed Zaynem.
Kiedy wypluwałam z siebie swoje wnętrzności Zayn trzymał moje włosy, starając się robić wszystko co w jego mocy żeby mnie nie dotknąć. Ta sytuacja nie była dobra, ale stała się jeszcze gorsza kiedy zobaczyłam błysk fleszy kątem oka.  Czy paparazzi naprawdę chcieli mieć moje zdjęcia kiedy wymiotuję?
– Do kurwy nędzy. – Zayn wymamrotał.
Najgorszą częścią było to, że nie mogłam przestać i po prostu uciec. Po pierwsze nie mogłam kontrolować swoich nudności, a po drugie nie mogłam biegać.
– Przepraszam, kochanie. – Zayn przeprosił kiedy paparazzi zaczęli się gromadzić w okół nas. Starałam się ich ignorować, gdy skończyłam i wytarłam swoją twarz. Koniecznie potrzebowałam umyć zęby.
Pytania były kierowane do nas z każdej strony. Było ich tyle, że nie mogłam zrozumieć żadnego z nich. Trzymałam swoja głowę w dole, kiedy Zayn pomagał mi usiąść z powrotem w samochodzie i gdy pobiegł na swoje miejsce. Paparazzi stali na drodze samochodowi chłopaka oślepiając go fleszami, trudno było mu odjechać, jednak w końcu uciekliśmy.
– To było niedorzeczne. – westchnęłam, wiedząc, że śmierdzę wymiocinami. 
– Naprawdę nie chciałem żeby tak się stało. – Zayn potrząsnął swoją głową patrząc na mnie sympatycznie.
– Zostały tylko trzy miesiące. – wyszeptałam do siebie.
Trzy miesiące. Nie byłam gotowa.  Nie sądziłam, że kiedykolwiek będę gotowa.



* "play footsie" – wzajemne dotykać się nogami pod stołem.

– jeśli przeczytałeś/łaś, zostaw komentarz :)

10 komentarzy:

  1. I znowu nie mnie czytać na telefonie przez szablon.-,-

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak słodko,boziu! Niech oni bd razem,no! Jestem ciekawa czy Zayn bd opiekować się maluchem tak jak by to robił ze swoim dzieckiem :) Czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale zajebiście Eve zakochała się w Zaynie a on w niej...
    Głupi dzinnikarze...
    Jeszcze tylko trzy miesiące ciąży. Współczuję jej... :/
    Czekam na next.
    Pozdrawiam
    ~ @Roxy_Wachowiak
    ♥ ♥ ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. jak słodko <3 dodawaj nexta! kocham to opowiadanie! :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Awwrr! Jakie ro romantyczne *_*
    On kocha ją, ona kocha go ! Oni są dla siebie stworzeni ! Amen. ^ ^
    Ubóstwiam to ♥♥
    Pozdrawiam (:
    @blue_eyes_9

    OdpowiedzUsuń
  6. Footsie >>>>>> awwww *_*
    Dawaj nexta <3

    OdpowiedzUsuń
  7. uwielbiam to czytać! to opowiadanie jest takie słodkie i magiczne :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ooooooo uwielbiam cię

    OdpowiedzUsuń