niedziela, 15 grudnia 2013

Rozdział 35


PERSPEKTYWA EVE


Jeśliby zabrać ten cały rozdzierający ból, presję, zirytowanie oraz wrzaski i puścić to w nie pamięć, rodzenie dziecka nie było wcale takie złe. Nawet Zayn nie mógł sprawić, żeby to doświadczenie było choć trochę lepsze. 
Doktor siedział na końcu szpitalnego łóżka, mówił mi, że muszę przeć mocniej. Chciałam go udusić! Dlaczego on nie próbował wypchać cholernego dziecka ze swojego ciała?
W sali ze mną były dwie pielęgniarki, doktor i oczywiście Zayn, który pozwalał mi ściskać swoją dłoń tak mocno, że aż stała się niebieska.
Lekarz wciąż wypowiadał słowa na zachętę, abym parła, jednak nie byłam na nich skupiona. Byłam zdeterminowana na tym, aby wypchać z siebie dziecko.
– To już prawie koniec. Widzę jego główkę. – lekarz poinformował mnie podekscytowany. – Dalej, Eve. Przyj!
– Ugh! – jęknęłam głośno, kiedy użyłam całej swojej energii, aby przeć tak mocno jak tylko mogłam.
– Jego główka jest na zewnątrz! Możesz to zrobić, Eve! To już prawie koniec! – Doktor Cooley zachęcał mnie.
Skupiłam się na przeniu i ściskaniu ręki Zayna, tak ciasno jak tylko mogłam. Dałam z siebie wszytko. To było absolutnie niesamowite, kiedy mój syn był już po za moim ciałem. 
– O mój Boże. – Oddychałam, kiedy moje plecy bezwładnie opadły na łóżko. Byłam wyczerpana.
– Chcesz przeciąć pępowinę? – usłyszałam jedną z pielęgniarek pytającą Zayna, który spojrzał na mnie z prośbą o zgodę. Pokiwałam głową, a on przeciął niepewnie pępowinę. Chwilę później moje dziecko zaczęło płakać. Dałam się ponieść emocją. Pozwoliłam aby łzy wypłynęły z moich oczu, Zayn podszedł do mnie i przytulił mnie mocno. Nie mogłam uwierzyć, że on był tu. O 22:42, 02.08.2013 roku. Ważył 3,04kg* i był trochę małym chłopcem, ale miał pucołowate policzki i co za tym szło pulchne ciałko.
Miał moje brązowe oczka, długie rzęsy, skórę, pełne usta Andrew oraz perfekcyjny mały nosek. Moje dziecko było absolutnie urocze. 
Pielęgniarka zabrała go i umyła, a następnie owinęła go w kocyk i podała mi.
Nie ma wspanialszego uczucia na świecie, niż trzymanie swojego dziecka po raz pierwszy, przyrzekam. Kiedy trzymałam swoje śpiące dziecko, a Zayn stał obok mnie patrząc na jego dopiero co oczyszczoną twarz, czułam niewyobrażalne szczęście i komfort. 
Byliśmy rodziną.
– Jak chcesz go nazwać? – pielęgniarka zapytała mnie z podkładką w swoich dłoniach. Myślałam nad tym przez długi czas. Miałam już coś na myśli i było to idealne kiedy zobaczyłam moje dziecko. Pasowało do niego perfekcyjnie.
– Aiden Liam Payne. – odpowiedziałam. Pielęgniarka potwierdziła pisownię, a następnie dała mi do podpisania parę papierów.
– Chcesz go potrzymać? – zapytałam Zayna. Pokiwał głową z podnieceniem i ostrożnie wziął Aidena w swoje ramiona. Sposób w jaki Zayn popatrzył na niego sprawił, że zachciało mi się płakać. Mogłam stwierdzić, że go kochał. – Jest idealny, prawda?
– Tak, jest idealny. – Zayn nie przerwał patrzenia na Aidena, kiedy zaczął go delikatnie kołysać. – Cześć Aiden. – zagruchał.
– Gratuluję. – Doktor Cooley uśmiechnął się do nas. Nie spostrzegłam nawet, że wciąż był w sali.
– Dziękuję. – mocno uniosłam kąciki swoich ust.
– Zostaniesz tutaj na kilka dni, ale później będziesz mogła spokojnie opuścić szpital. Możesz zaprosić gości, jeśli chcesz.– powiedział.
– Okej, dziękuję ponownie. – odpowiedziałam, a on wyszedł.Pielęgniarki wciąż czyściły różne rzeczy lub coś wypisywały, jednak nie zwracałam na nie uwagi. Był tylko Zayn, Aiden i ja.
– Aiden, pokochasz swoich wujków, ciocie i miłego pieska, który jest w domu. A najbardziej pokochasz swoją mamusię. –wyszeptałam do jego malutkiego uszka.
– Ahem. – Zayn odchrząknął dosadnie. 
– Aiden, to jest twój tatuś. Bardzo cię kocha, mogę stwierdzić. Ty też go mocno pokochasz. Jest świetnym facetem. – pochyliłam się i pocałowałam go w obydwa policzki.
Życie było absolutnie perfekcyjne.

PERSPEKTYWA ZAYNA


Aiden był najsłodszym dzieckiem na Ziemi, a najlepszą częścią tego było to, że byłem jego tatą w jakiś dziwny sposób. Byłem bardzo szczęśliwy przez to wszystko co się dziś wydarzyło. Eve była w końcu moja, mieliśmy dziecko co tylko podsycało emocje. Zrobiła naprawdę dużo, włączając w to poród, oprócz tego, ze prawie sprawiła, że odpadła mi dłoń. Zawołałem wszystkich, aby dać im znać, że dziecko przyszło na świat po tym jak zapewniliśmy sobie chwilę na osobności. Eve, to zaproponowała, nie ja.
Liam był pierwszym, który wbiegł do pokoju. Był pełen zachwytu, kiedy dowiedział się, że Aiden został nazwany po nim, właściwie, to miał po nim drugie imię. Kiedy Eve wypoczęła reszta weszła do sali. Louis, Harry, Niall, Lou, Eleanor, Danielle, Ruth, Nicola, dosłownie każdy. Zwięźle poinformowałem ich o moim związku z Eve i o tym, że w zasadzie byłem tatą Aidena.
Dziewczyny były szczególnie podekscytowane tym faktem, reakcja chłopaków była podobna, jednak było w niej mniej pisków.
Normalnie nie przeszkadzało by mi to, jednak hałas obudził Eve.
– Cześć każdemu. – Eve uśmiechnęła się delikatnie, a następnie zwróciła się do mnie. – Cześć. – pochyliłem się i pocałowałem ją w usta, kochałem to uczucie w moim brzuchu, kiedy to robiłem.
– Cześć. – szepnąłem w jej usta.
– Awwww! – nasi przyjaciele zagruchali.
– Odwalcie się. – mruknęła żartobliwie. Tak mi się przynajmniej wydawało.
Patrzyłem na każdego przyjaciela, członka rodziny, który przyszedł zobaczyć Eve i dziecko dodając do tego swoje gratulacje. Harry kupił balony i kwiaty dla niej, za co była bardzo wdzięczna.
– Jest taki słodki! – Eleanor zagruchała do Louisa.
– Aww, jest bardzo uroczym dzidziusiem. – Danielle uśmiechnęła się.
– Dziękuję. – Eve wyglądała przepięknie, nawet jeśli była wyczerpana.
– Jest bardzo malutki, ale w tym samym czasie jest taki pulchny. – Niall zauważył. – Jest słodkim, małym kolesiem.
Chyba każdy wyciągnął swój telefon żeby zrobić zdjęcie śpiącemu dziecku, a następnie wypowiadali swoje komentarze na temat tego jak słodki był. Lou musiała wyjść szybciej żeby wrócić do Lux, jednak obiecała Eve spotkać się z nią niedługo.
– Jak się czujesz? – poczułem jak ktoś klepie mnie w ramię, kiedy się odwróciłem zobaczyłem Liama, który uśmiechał się dumny ze mnie.
– Fantastycznie.
– Wszystko idzie poprawnie?
– Yeah, idealnie. – przytaknąłem ze wzrokiem wciąż skierowanym na Eve.
Każdy po raz kolejny porozmawiał z Eve i potrzymał dziecko, a następnie zdecydowali się wyjść. Było bardzo późno, a ona potrzebowała odpoczynku.
Pielęgniarka weszła do pokoju i oznajmiła, że Aiden musi zostać nakarmiony, więc poprosiła abym wyszedł na chwilę żeby mogła spróbować nakarmić go piersią. Zdecydowałem się do bufetu i wziąć sobie coś do jedzenia, nie miałem nic w ustach od wieków. Byłem zbyt skupiony ma mojej pięknej dziewczynie i drogocennym dziecku.
Poczułem dumę w sercu, kiedy nazwała mnie tatą Aidena. Naprawdę chciała, żebym nim był, pomijając to, ze nie byłem jego biologicznym ojcem. Mimo to czułem się jakby był mój.
Skupiłem się na jedzeniu paskudnej kanapki, która smakowała jakby miała dziesięć lat, dlatego popijałem ją mlekiem.Bufet był praktycznie pusty, pewnie dlatego, że było późno. Na szczęście była otwarta dwadzieścia cztery godziny na dobę.
Bycie samym dało mi czas, żeby napisać do mamy i dać jej znać, że Eve urodziła dziecko i że byliśmy razem. Oczywiście dwie sekundy po tym jak wysłałem jej SMS–a zadzwoniła do mnie.
– Halo?
– Zayn, dlaczego nie zadzwoniłeś wcześniej? – mama zapiszczała radośnie do telefonu.
– Przepraszam, byłem naprawdę zajęty. Eve karmi dziecko, więc poszedłem coś zjeść. – wyjaśniłem.
– Jak się nazywa? – zapytała.
– Aiden Liam.
– To słodkie. – mama zagruchała. – Musisz wysłać mi zdjęcie, kiedy wrócisz, okej?
– Oczywiście mamo. – zgodziłem się potulnie i wyrzuciłem śmieci do kosza, więc mogłem wrócić.
– Wasza dwójka jest w końcu razem? Jestem taka szczęśliwa, kochanie. Będziesz pomagał?
– Jestem tak jakby tatą Aidena. Eve powiedziała to do niego wcześniej.Powiedziała poznaj swojego tatę. Będę traktował go jak własne dziecko. – nie mogłem powstrzymać tego, ze uśmiechałem się w tym momencie jak idiota.
– Mój syn dorasta. – mogłem stwierdzić, że w tym momencie płakała. Westchnąłem.
– Nie martw się mamo. – wracałem z powrotem do sali, pragnąc ponownie zobaczyć moja rodzinę. Było dziwne tak mówić, ale kochałem to. – Zadzwonię do ciebie później, okej?
– Okej. Kocham cię. Powiedz Eve, że mówię cześć.
– Też cię kocham, mamo, powiem jej. Do zobaczenia.
– Do zobaczenia. – odpowiedziała i rozłączyła się
Wiedziałem, że moja mam będzie chciał poznać Eve tak szybko, jak to będzie tylko możliwe. Reszta mojej rodziny również będzie chciała. Będą chcieli też zobaczyć Aidena. Może pojedziemy do nich na Święta Bożego Narodzenia.
Tak czy inaczej, chciałem wrócić do dwóch najważniejszych osób w moim życiu, więc szybko wszedłem do pokoju. Zobaczyłem Aidena śpiącego na klatce piersiowej Eve, ona również spała. Świadomość, że obydwoje są moi, to najlepsze uczucie na świecie. Zrobiłem zdjęcie, więc mogłem wysłać je mamie.
Usiadłem obok szpitalnego łóżka i patrzyłem na śpiącego Aidena i Eve, dopóki sam nie poczułem się senny, czułem się całkowicie zadowolony.
Wszystko szło idealnie.



* Waga Aidena była podana w funtach, jednak postanowiłam ją zamienić na kilogramy, żeby było Wam łatwiej sobie ją wyobrazić. Dziecko ważyło 6,7lbs.

– jeśli przeczytałeś/łaś zostaw komentarz :))



14 komentarzy:

  1. Nominowałam cię do Libster Blog Awards . Więcej u mnie na http://przyjaciele-to-wszystko-co-mam.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Bzbshdhcislakbdkxkdikdbsjs czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  3. lokurwazajebiaszczetojestdziekujezetlumaczycie xx

    OdpowiedzUsuń
  4. Boże poplakalam sie, to było takie cudne. awwww<3

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudo! Aaaaaaaaaaaaaaaaa! Powinnam iść spać ale musiałam to przeczytać :) Boże jaki dumny i dojrzały Zayn! Aaaaaaaaaaaaaaaaa! Czekam na nn :*

    OdpowiedzUsuń
  6. cuuudny *_* nareszcie urodziła! jak się cieszę! <3
    czekam na nn :D boski rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Boski ;***<3 kiedy NN?

    OdpowiedzUsuń
  8. Słodziutka rodzinka! <33 Lubię komentarz Nialla o małym Aidenie. ^^ To takie fajne że Eve i Zayn są razem i Eve traktuje Malika jak prawdziwego ojca, superowo!

    OdpowiedzUsuń
  9. Kurczę, od trzech czy tam czterech dni czytam tego bloga i jest... Świetny! Gdyby nie nauka i ten ogólny syf, przeczytałabym wszystko w jeden dzień, bo opowiadanie mnie tak cholernie do siebie przyciąga.. Jest świetne! Czekam na kolejny rozdział z życia rodzinki Eve :D

    OdpowiedzUsuń