Ta noc była dla mnie rutynowa. Kolacja, kąpiel
Aidena, karmienie go i ułożenie w łóżeczku, miła rozmowa z chłopcami i pójście
spać z Zaynem. Moje myśli ciągle uciekały do Zayna, Aidena, Alfiego i mnie w
naszym nowym domu. Próbowałam sobie wyobrazić różne możliwości tego, jak
mogłoby to wyglądać, widząc mały ogródek za każdym razem. Fakt, że zamierzamy
zamieszkać we własnym domu był nagły i zaskakujący, w dobrym znaczeniu.
– Dołączyłam dzisiaj do grupy. Dla mam, które
przynoszą ze sobą dzieci. – wspomniałam Zaynowi, którego ciepłe ciało leżało
obok mnie. Jedno jego ramię było owinięte wokół mnie, trzymając blisko. Alfie,
zwinięty w małą kulkę leżał w nogach łóżka.
– To dobrze, że znalazłaś coś fajnego do
robienia. Może poznasz nowych przyjaciół
– odpowiedział.
Moje myśli odskoczyły do Rity, którą poznałam
wcześniej. Wydawała się być miła i miałyśmy przynajmniej jedną wspólną cechę
– Dziewczyna która mi o tym powiedziała, jest w
moim wieku. I jest w ciąży.
Zayn pokręcił głową i westchnął, na myśl o
kolejnej dziewczynie, która daje wszystko z siebie dla nieplanowanego dziecka.
To zdarza się za każdym razem, gdy nastolatka
zachodzi w ciąże.
– Zayn –
mruknęłam i odwróciłam jego twarz w moją stronę – Wiem, że większość
dziewczyn nie ma tyle szczęścia co ja. Mam śliczne dziecko, perfekcyjnego
chłopaka, świetnych przyjaciół,
niesamowitego psa, i niedługo cudowny dom. Chciałabym, by na świecie było
milion takich Zaynów, by każda nastoletnia mama mogła wieść z nimi wspaniałe
życie.
Po moim małym przemówieniu, oparłam głowę o dłoń i
pocałowałam go delikatnie. Pierwsza chciałam się dosunąć, a Zayn żachnął się;
– Nie możesz po prostu całować mnie na zawsze?
– Nie wiem czy to by wypaliło, biorąc pod uwagę niezręczną
sytuację podczas robienia kupy.
Zayn zaśmiał się na moją odpowiedzi pocałował
szybko.
– Bardzo cię kocham, i zawsze będę, nawet kiedy
będziesz robić kupę.
*
– Dzień dobry panie, to wspaniale widzieć znajome
i również te nowe twarze. Witam w naszej grupie mam. – ta sama kobieta która
podeszła do mnie gdy byłam za zakupach, siedziała teraz na podłodze na czele
grupy.
Byłam jedną z chyba piętnastu mam, które trzymały
swoje dzieci na kolanach. Aiden wydawał się być nieco rozdrażniony dzisiaj
rano, nie wiem dlaczego. Rita powitała mnie podekscytowana, chyba myślała, że
się nie pojawię.
– Jeśli nigdy nie uczestniczyłaś w czymś podobnym,
pozwól że wyjaśnię. Grupa mam trwa tylko godzinę, a to jest czas by po prostu
porozmawiać o dzieciach, macierzyństwie. Gramy muzykę klasyczną, ponieważ jest
naukowo udowodnione, że stymuluje ona mózg. Przekąski są na stole. – wskazała
na róg pokoju – Są tu zabawki dla dzieci, a jeśli ktoś musi nakarmić piersią,
jest na to osobny fotel.
Byłam jakby podzielona. Podczas gdy ona wyjaśniała
te wszystkie rzeczy, piękno pokoju mnie rozpraszało. Rita, która siedziała obok
mnie wydawała się być w tym samym stanie. Następną godzinę uspołeczniałam się,
głównie z Ritą.
Śpiewaliśmy dziecięce piosenki, graliśmy w gry,
rozmawialiśmy o sprawach mam i edukacyjnych. Kiedy było po wszystkim, Aiden
płakał ze zmęczenia, a ja byłam głodna.
– Rita, – powiedziałam przed wyjściem – Daj mi
swój numer, może się kiedyś jeszcze spotkamy. – skinęła głową i wpisała cyfry
na moim telefonie.
– Do zobaczenia później – machnęłam moją wolną
ręką, odpychając wózek Aidena.
Czułam się naprawdę dobrze, mogąc robić coś
takiego. Czułam się dojrzała i niezależna. Zadzwoniłam do Zayna, gdy dotarłam
do domu, ale włączyła się poczta głosowa. On i chłopcy pracowali bardzo ciężko,
a ja nie zauważyłam, spędzając dzień w grupie mam.
Wzdychając, starannie ułożyłam Aidena w jego
łóżeczku i ustawiłam jego wypchane zwierzątko obok, by mógł usłyszeć śpiew
Zayna. Byłam zła, gdy dostrzegałam podobieństwa jego twarzy do Andrewa. Na
szczęście w większości wyglądał tak jak ja.
To było dziwne jak bardzo Aiden płakał podczas
ostatnich dni. Wyszłam z pokoju cicho, by go nie obudzić i wreszcie mogłam coś
zjeść.
To było dziwne, jako mama, bo umieszczałam Aidena
ponad wszystko i wszystkich. Nie miało dla mnie znaczenia, że byłam głodna. Aiden
był moim priorytetem. Zauważyłam też zmianę w Zaynie, co do mnie. Nie ważne jak
bardzo chce byśmy mieli trochę czasu sam na sam, on twierdzi , że powinnam iść
karmić piersią, dla przykładu.
Powód #9394847120 dla którego kocham Zayna.
Byłam podekscytowana przeprowadzką z nim i być
może przyszłym małżeństwem. Wyobrażałam sobie, jakby mogło wyglądać nasze
dziecko. Spędziłam czas na rozmyślaniu i jedzeniu obiadu.
Wtedy usłyszałam, że Aiden krzyczy ponownie. Dlaczego
taki był ostatnio? To nie było normalne. Zakłopotana, udałam się do jego
pokoiku, by sprawdzić co z nim. Krzyk i hałas mnie cofnął. Jego głos brzmiał spięcie
i pilnie. Rzuciłam się do łóżeczka i
przeraziłam się na to co zobaczyłam. Jego skóra była cała czerwona i
brzmiał coraz gorzej.
Natychmiast wzięłam go i próbowałam dowiedzieć się
co jest nie tak. Nigdy nie widziałam jego, ani innego dziecka w takim stanie.
Tak szybko jak dotknęłam jego czoła, wiedziałam już, że ma gorączkę. Jego skóra
paliła.
– Co robić? – mruknęłam do siebie z niepokojem.
Nie miałam pojęcia co robić w tej sytuacji.
Zrobiłam więc jedyną rzecz o której pomyślałam.
Zadzwoniłam do Zayna.
– Halo? – on odpowiedział.
– Zayn – odetchnęłam – Boże, nie wiem co robić, on
nie przestaje krzyczeć, a jego skóra, nigdy tego nie widziałam!
– Hej kochanie, co ty mówisz? – brzmiało to tak
jakby wyszedł z pokoju.
– Aiden ma gorączkę, a jego skóra jest czerwona, nie
przestaje płakać i nie wiem co robić. – płakałam. Nadal trzymałam Aidena w
swoich ramionach, kołysząc go by przestał płakać. Nic z tego.
– Jestem już w drodze – Zayn powiedział pośpiesznie
i rozłączył się ze mną. Spojrzałam na mojego biednego synka i poczułam winę. Co
ze mnie za mama? Jak to w ogóle się stało? Jeśli tego byłoby mało, Alfie wszedł
do pokoju i zaniepokojony zaczął szczekać. Moja głowa pękała, gdy płakałam
razem z moim dzieckiem.
*
– Zayn, nie pomagasz! Mógłbyś spróbować być
przydatnym? Nasz syn jest chory, nie wiadomo jak poważnie! – krzyknęłam na
mojego chłopaka.
Dostał się do domu, jakieś dwadzieścia minut temu,
a tylko zadawał pytania. Byłam w panice, razem krzykiem dziecka.
– Przepraszam, że jestem zaniepokojony! – odparł –
Nie wiem co robić w takiej sytuacji i najwyraźniej ty też nie wiesz!
Prychnęłam gniewnie.
– Co do cholery jest z tobą nie tak? To nie jest
Jerry Springer! To poważna sytuacja!
– To tyz zaczęłaś na mnie krzyczeć! – krzyknął ze
złością.
Poprzez nasze wrzaski wydawało się, że Aiden
krzyczy jeszcze głośniej. Nigdy się nie kłóciliśmy, a ja nigdy nie myślałam, ze
to nastąpi. To wszystko spowodował stres.
– Nie obchodzi mnie to Zayn! To nie jest teraz
ważne! Idź po termometr. – powiedziałam.
Westchnął i pobiegł do łazienki, by go znaleźć.
Nadal kołysałam dziecko, próbując uciszyć jego płacz. Myślałam o tym, jak straszne
musiało być to dla niego. Zayn wrócił i podał m termometr.
– Trzydzieści osiem stopni Celsjusza.
– Co? – Zayn wytrzeszczył oczy.
– To jest zbyt wysoka temperatura, zwłaszcza jak
na takie małe dziecko. Musimy zabrać go do lekarza – moje serce waliło, gdy
Zayn ukrył twarz w dłoniach. Ubrał buty, powtarzając przekleństwa po drodze.
Próbowałam ubrać Aidena i spakować mu jakieś
pieluchy. Zayn wrócił i zabrał dla mnie torbę, a ja prowadziłam Aidena. Pobiegliśmy
do samochodu, a następnie popędziliśmy do szpitala.
I to wtedy, gdy rzeczy nareszcie zaczęły układać
się idealnie.
Kochani, straszliwie przepraszam za tą ciszę. Sądzę, że gdy powiem "przeprowadzałam się, urwanie głosy itp." to będzie to marna wymówka, dlatego po prostu przepraszam. Nie mam nic na swoją obronę :C Jednak obiecuję, że postaram się, by już nigdy więcej nie zdarzyło się to z mojej strony ♥
Kochani, straszliwie przepraszam za tą ciszę. Sądzę, że gdy powiem "przeprowadzałam się, urwanie głosy itp." to będzie to marna wymówka, dlatego po prostu przepraszam. Nie mam nic na swoją obronę :C Jednak obiecuję, że postaram się, by już nigdy więcej nie zdarzyło się to z mojej strony ♥
P.S Zostały tylko 2 rozdziały do zakończenia I księgi :)
Świetny !! Nie przepraszaj bo nie masz za co ;) wiadomo że każdemu czasami coś wypadnie !! :)
OdpowiedzUsuńPrzeprowadzka to nie jest marna wymówka, jak dla mnie. Masz swoje prywatne życie i ja to szanuję. :)
OdpowiedzUsuńTrochę niepokoję się tym rozdziałem.
Mam nadzieję, że to nic poważnego.
Czekam na kolejny.
Buziaki. xx
~ unromanticgirl
Ojej mam nadzieje,że małemu nic nie jest.Rozdział genialny.Dani
OdpowiedzUsuńbiedny Aiden!
OdpowiedzUsuńMoj maly Aiden jest chory ;((((((((((
OdpowiedzUsuńDawaj szybko nastepny! :( <3
Suuper.. szkoda maluszka. Awww słodko.
OdpowiedzUsuńZapraszam: life-is-brutaal.blogspot.com
Biedny młody.:(((((( Mam nadzieje że szybko wyzdrowieje :-)
OdpowiedzUsuń:D Nareszcie coś się dzieje! Nie zrozum mnie źle, uwielbiam Eve, Zayna i całą resztę, ale od czasu urodzenia dziecka powoli było coraz bardziej nudno...
OdpowiedzUsuńO jeju.
OdpowiedzUsuńMam nadzieje ze z nimi bedzie wszystko dobrze.
Świetny :D
OdpowiedzUsuńNiech oni się nie kłócą :)
Nie no co ty, jeśli miałaś zajęty czas to masz usprawiedliwienie ;) Blog przecież nie jest najważniejszy w życiu, choć dobrze że jesteś już;)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że z Aidenem będzie wszystko w porządku, że nic złego z nim nie będzie. Że też akurat kiedy wszystko wydawało się być idealne on musiał zachorować! Oby to nie było nic poważnego, ale będzie pod dobrą opieką Eve, Zayna i lekarza przecież ;3
Pozdrawiam! ;)
Mam nadzieję, że Aidenowi nic nie będzie :(
OdpowiedzUsuńWarto było czekać na rozdział :)
biedny Aidren. Ciekawe jak będzie wyglądać II księga! Czekam :)
OdpowiedzUsuńMasz moje rozgrzeszenie :)
OdpowiedzUsuńJejku, aż wstrzymywałam oddech jak to czytałam ;o
Czo z moim Aidenkiem?
Btw. omg, niedługo II księga c; ale zaciesz :)
Biedny maluch :c @Elissabetthh x
OdpowiedzUsuńAaaaaa!!!! Kocham to opowiadanie!! Zayn jest taki jbsuxhsiiidrjjrieidnsow *.* Andrew to ciota, a rodzice Eve...bez komentarza!
OdpowiedzUsuńOgólnie super tłumaczycie <3 czekam na next >>>>>/T.K.