sobota, 12 kwietnia 2014

Rozdział 52


Ta noc była dla mnie rutynowa. Kolacja, kąpiel Aidena, karmienie go i ułożenie w łóżeczku, miła rozmowa z chłopcami i pójście spać z Zaynem. Moje myśli ciągle uciekały do Zayna, Aidena, Alfiego i mnie w naszym nowym domu. Próbowałam sobie wyobrazić różne możliwości tego, jak mogłoby to wyglądać, widząc mały ogródek za każdym razem. Fakt, że zamierzamy zamieszkać we własnym domu był nagły i zaskakujący, w dobrym znaczeniu.
– Dołączyłam dzisiaj do grupy. Dla mam, które przynoszą ze sobą dzieci. – wspomniałam Zaynowi, którego ciepłe ciało leżało obok mnie. Jedno jego ramię było owinięte wokół mnie, trzymając blisko. Alfie, zwinięty w małą kulkę leżał w nogach łóżka.
– To dobrze, że znalazłaś coś fajnego do robienia.  Może poznasz nowych przyjaciół – odpowiedział.
Moje myśli odskoczyły do Rity, którą poznałam wcześniej. Wydawała się być miła i miałyśmy przynajmniej jedną wspólną cechę
– Dziewczyna która mi o tym powiedziała, jest w moim wieku. I jest w ciąży.
Zayn pokręcił głową i westchnął, na myśl o kolejnej dziewczynie, która daje wszystko z siebie dla nieplanowanego dziecka.
To zdarza się za każdym razem, gdy nastolatka zachodzi w ciąże.
– Zayn –  mruknęłam i odwróciłam jego twarz w moją stronę – Wiem, że większość dziewczyn nie ma tyle szczęścia co ja. Mam śliczne dziecko, perfekcyjnego chłopaka,  świetnych przyjaciół, niesamowitego psa, i niedługo cudowny dom. Chciałabym, by na świecie było milion takich Zaynów, by każda nastoletnia mama mogła wieść z nimi wspaniałe życie.
Po moim małym przemówieniu, oparłam głowę o dłoń i pocałowałam go delikatnie. Pierwsza chciałam się dosunąć, a Zayn żachnął się;
– Nie możesz po prostu całować mnie na zawsze?
– Nie wiem czy to by wypaliło, biorąc pod uwagę niezręczną sytuację podczas robienia kupy.
Zayn zaśmiał się na moją odpowiedzi pocałował szybko.
– Bardzo cię kocham, i zawsze będę, nawet kiedy będziesz robić kupę.

*

– Dzień dobry panie, to wspaniale widzieć znajome i również te nowe twarze. Witam w naszej grupie mam. – ta sama kobieta która podeszła do mnie gdy byłam za zakupach, siedziała teraz na podłodze na czele grupy.
Byłam jedną z chyba piętnastu mam, które trzymały swoje dzieci na kolanach. Aiden wydawał się być nieco rozdrażniony dzisiaj rano, nie wiem dlaczego. Rita powitała mnie podekscytowana, chyba myślała, że się nie pojawię.
– Jeśli nigdy nie uczestniczyłaś w czymś podobnym, pozwól że wyjaśnię. Grupa mam trwa tylko godzinę, a to jest czas by po prostu porozmawiać o dzieciach, macierzyństwie. Gramy muzykę klasyczną, ponieważ jest naukowo udowodnione, że stymuluje ona mózg. Przekąski są na stole. – wskazała na róg pokoju – Są tu zabawki dla dzieci, a jeśli ktoś musi nakarmić piersią, jest na to osobny fotel.
Byłam jakby podzielona. Podczas gdy ona wyjaśniała te wszystkie rzeczy, piękno pokoju mnie rozpraszało. Rita, która siedziała obok mnie wydawała się być w tym samym stanie. Następną godzinę uspołeczniałam się, głównie z Ritą.
Śpiewaliśmy dziecięce piosenki, graliśmy w gry, rozmawialiśmy o sprawach mam i edukacyjnych. Kiedy było po wszystkim, Aiden płakał ze zmęczenia, a ja byłam głodna.
– Rita, – powiedziałam przed wyjściem – Daj mi swój numer, może się kiedyś jeszcze spotkamy. – skinęła głową i wpisała cyfry na moim telefonie.
– Do zobaczenia później – machnęłam moją wolną ręką, odpychając wózek Aidena.
Czułam się naprawdę dobrze, mogąc robić coś takiego. Czułam się dojrzała i niezależna. Zadzwoniłam do Zayna, gdy dotarłam do domu, ale włączyła się poczta głosowa. On i chłopcy pracowali bardzo ciężko, a ja nie zauważyłam, spędzając dzień w grupie mam.
Wzdychając, starannie ułożyłam Aidena w jego łóżeczku i ustawiłam jego wypchane zwierzątko obok, by mógł usłyszeć śpiew Zayna. Byłam zła, gdy dostrzegałam podobieństwa jego twarzy do Andrewa. Na szczęście w większości wyglądał tak jak ja.
To było dziwne jak bardzo Aiden płakał podczas ostatnich dni. Wyszłam z pokoju cicho, by go nie obudzić i wreszcie mogłam coś zjeść.
To było dziwne, jako mama, bo umieszczałam Aidena ponad wszystko i wszystkich. Nie miało dla mnie znaczenia, że byłam głodna. Aiden był moim priorytetem. Zauważyłam też zmianę w Zaynie, co do mnie. Nie ważne jak bardzo chce byśmy mieli trochę czasu sam na sam, on twierdzi , że powinnam iść karmić piersią, dla przykładu.
Powód #9394847120 dla którego kocham Zayna.
Byłam podekscytowana przeprowadzką z nim i być może przyszłym małżeństwem. Wyobrażałam sobie, jakby mogło wyglądać nasze dziecko. Spędziłam czas na rozmyślaniu i jedzeniu obiadu.
Wtedy usłyszałam, że Aiden krzyczy ponownie. Dlaczego taki był ostatnio? To nie było normalne. Zakłopotana, udałam się do jego pokoiku, by sprawdzić co z nim. Krzyk i hałas mnie cofnął. Jego głos brzmiał spięcie i pilnie. Rzuciłam się do łóżeczka i  przeraziłam się na to co zobaczyłam. Jego skóra była cała czerwona i brzmiał coraz gorzej.
Natychmiast wzięłam go i próbowałam dowiedzieć się co jest nie tak. Nigdy nie widziałam jego, ani innego dziecka w takim stanie. Tak szybko jak dotknęłam jego czoła, wiedziałam już, że ma gorączkę. Jego skóra paliła.
– Co robić? – mruknęłam do siebie z niepokojem.
Nie miałam pojęcia co robić w tej sytuacji. Zrobiłam więc jedyną rzecz  o której pomyślałam. Zadzwoniłam do Zayna.
– Halo? – on odpowiedział.
– Zayn – odetchnęłam – Boże, nie wiem co robić, on nie przestaje krzyczeć, a jego skóra, nigdy tego nie widziałam!
– Hej kochanie, co ty mówisz? – brzmiało to tak jakby wyszedł z pokoju.
– Aiden ma gorączkę, a jego skóra jest czerwona, nie przestaje płakać i nie wiem co robić. – płakałam. Nadal trzymałam Aidena w swoich ramionach, kołysząc go by przestał płakać. Nic z tego.
– Jestem już w drodze – Zayn powiedział pośpiesznie i rozłączył się ze mną. Spojrzałam na mojego biednego synka i poczułam winę. Co ze mnie za mama? Jak to w ogóle się stało? Jeśli tego byłoby mało, Alfie wszedł do pokoju i zaniepokojony zaczął szczekać. Moja głowa pękała, gdy płakałam razem z moim dzieckiem.

*

– Zayn, nie pomagasz! Mógłbyś spróbować być przydatnym? Nasz syn jest chory, nie wiadomo jak poważnie! – krzyknęłam na mojego chłopaka.
Dostał się do domu, jakieś dwadzieścia minut temu, a tylko zadawał pytania. Byłam w panice, razem  krzykiem dziecka.
– Przepraszam, że jestem zaniepokojony! – odparł – Nie wiem co robić w takiej sytuacji i najwyraźniej ty też nie wiesz!
Prychnęłam gniewnie.
– Co do cholery jest z tobą nie tak? To nie jest Jerry Springer! To poważna sytuacja!
– To tyz zaczęłaś na mnie krzyczeć! – krzyknął ze złością.
Poprzez nasze wrzaski wydawało się, że Aiden krzyczy jeszcze głośniej. Nigdy się nie kłóciliśmy, a ja nigdy nie myślałam, ze to nastąpi. To wszystko spowodował stres.
– Nie obchodzi mnie to Zayn! To nie jest teraz ważne! Idź po termometr. – powiedziałam.
Westchnął i pobiegł do łazienki, by go znaleźć. Nadal kołysałam dziecko, próbując uciszyć jego płacz. Myślałam o tym, jak straszne musiało być to dla niego. Zayn wrócił i podał m termometr.
– Trzydzieści osiem stopni Celsjusza.
– Co? – Zayn wytrzeszczył oczy.
– To jest zbyt wysoka temperatura, zwłaszcza jak na takie małe dziecko. Musimy zabrać go do lekarza – moje serce waliło, gdy Zayn ukrył twarz w dłoniach. Ubrał buty, powtarzając przekleństwa po drodze.
Próbowałam ubrać Aidena i spakować mu jakieś pieluchy. Zayn wrócił i zabrał dla mnie torbę, a ja prowadziłam Aidena. Pobiegliśmy do samochodu, a następnie popędziliśmy do szpitala.
I to wtedy, gdy rzeczy nareszcie zaczęły układać się idealnie.

Kochani, straszliwie przepraszam za tą ciszę. Sądzę, że gdy powiem "przeprowadzałam się, urwanie głosy itp." to będzie to marna wymówka, dlatego po prostu przepraszam. Nie mam nic na swoją obronę :C Jednak obiecuję, że postaram się, by już nigdy więcej nie zdarzyło się to z mojej strony ♥

P.S Zostały tylko 2 rozdziały do zakończenia I księgi :)

16 komentarzy:

  1. Świetny !! Nie przepraszaj bo nie masz za co ;) wiadomo że każdemu czasami coś wypadnie !! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeprowadzka to nie jest marna wymówka, jak dla mnie. Masz swoje prywatne życie i ja to szanuję. :)
    Trochę niepokoję się tym rozdziałem.
    Mam nadzieję, że to nic poważnego.
    Czekam na kolejny.
    Buziaki. xx
    ~ unromanticgirl

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojej mam nadzieje,że małemu nic nie jest.Rozdział genialny.Dani

    OdpowiedzUsuń
  4. Moj maly Aiden jest chory ;((((((((((
    Dawaj szybko nastepny! :( <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Suuper.. szkoda maluszka. Awww słodko.
    Zapraszam: life-is-brutaal.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Biedny młody.:(((((( Mam nadzieje że szybko wyzdrowieje :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. :D Nareszcie coś się dzieje! Nie zrozum mnie źle, uwielbiam Eve, Zayna i całą resztę, ale od czasu urodzenia dziecka powoli było coraz bardziej nudno...

    OdpowiedzUsuń
  8. O jeju.
    Mam nadzieje ze z nimi bedzie wszystko dobrze.

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny :D
    Niech oni się nie kłócą :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie no co ty, jeśli miałaś zajęty czas to masz usprawiedliwienie ;) Blog przecież nie jest najważniejszy w życiu, choć dobrze że jesteś już;)
    Mam nadzieję, że z Aidenem będzie wszystko w porządku, że nic złego z nim nie będzie. Że też akurat kiedy wszystko wydawało się być idealne on musiał zachorować! Oby to nie było nic poważnego, ale będzie pod dobrą opieką Eve, Zayna i lekarza przecież ;3
    Pozdrawiam! ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Mam nadzieję, że Aidenowi nic nie będzie :(
    Warto było czekać na rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  12. biedny Aidren. Ciekawe jak będzie wyglądać II księga! Czekam :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Masz moje rozgrzeszenie :)
    Jejku, aż wstrzymywałam oddech jak to czytałam ;o
    Czo z moim Aidenkiem?
    Btw. omg, niedługo II księga c; ale zaciesz :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Biedny maluch :c @Elissabetthh x

    OdpowiedzUsuń
  15. Aaaaaa!!!! Kocham to opowiadanie!! Zayn jest taki jbsuxhsiiidrjjrieidnsow *.* Andrew to ciota, a rodzice Eve...bez komentarza!
    Ogólnie super tłumaczycie <3 czekam na next >>>>>/T.K.

    OdpowiedzUsuń